Te zajęcia są proste, ale przez podobieństwa trudno to spamiętać. Dlatego zanotujmy tu:
Pisarz – daje słowa, bierze pieniądze.
Polityk – zalewa słowami, zabiera pieniądze.
Kaznodzieja – głosi Słowo, zbiera pieniądze.
Bandyta – bez słowa, odbiera pieniądze.
Rolnik – daje ogórki, bierze pieniądze.
Widać teraz, że praca pisarza jest jak rolnika, tylko ogórki są wirtualne, natomiast praca polityka… a, mniejsza o to.
Pracownik fabryki konserw: zalewa ogórki, pobiera pieniądze 🙂
kucharz – kroi ogórki, bierze pieniądze
Do mocy słowa ludzkość przywykła,
Niełatwa z siłą tą sprawa.
Dla niej ogórek to mierzwa zwykła,
a g***o w smaczna potrawa.
Dodaj do swojej listy jeszcze aktora – powtarza cudze słowa – bierze pieniądze.
Może i sprzedawca? Pakuje towar w słowa – bierze pieniądze.
Przychodzi mi na myśl konsument. Zjada ogórki – płaci pieniądze.
Może znalazłby się ktoś, kto zrobiłby coś bezinteresownie.
Tylko ogórek. On ani nie daje, ani nie bierze.
Ani nawet nie śpiewa.
Owszem, ogórki mogę jeść bezinteresownie.
Bezinteresowny jest złodziej. Ukradnie ogórka i nie weźmie za to ani grosza.
Była jeszcze Ogórek. Ciężko wyczuć, czy dawała czy brała. Z pewnością nie śpiewała. Nawet nie gadała.
Bankier. Bierze pieniądze, pierze pieniądze.
No tak, bank moralny wymaga wstępnego przejścia przez pralnię.