Pytanie było, nadal jest i pozostanie

Czas wrócić do wpisu z 5 listopada, by zamknąć wątek przyznaniem, że niewiele zdołałem dowiedzieć się, ale przynajmniej to „niewiele” postaram się przekazać tutaj.

Chodziło o małą bombę (w Twitterze trudno wrzucić dużą bombę, 140 znaków to spore ograniczenie technologiczne), przekazaną przez dr Klementynę Suchanow (pisarka, tłumaczka, autorka studium „Argentyńskie przygody Gombrowicza”). Napisała, że jej „argentyńska koleżanka” (jest nią pani Liliana Robaina, Sieć wiąże ją ze scenografią i kostiumami w sztukach teatralnych) rozmawiała z radcą polskiej ambasady w Buenos Aires, panem Grzegorzem Sobocińskim, zajmującym się sprawami kultury. No i powiedział on tej osobie

„zainteresowanej wystawieniem Kantora i Schulza, że powinna pójść po pomoc do organizacji żydowskich.”.

Tweet kończy się (wytłuszczonym) hashtagiem „#dobrazmiana” i słowami „Opadła jej szczęka”.

Dlaczego zainteresowałem się tym doniesieniem i obiecałem na blogu, że postaram się dowiedzieć się czegoś z pierwszej ręki? Może dlatego, że coś w tym mnie zaniepokoiło, role są tu jasno zakreślone, ale wychowałem się w środowisku dziennikarzy (radiowych) i pamiętam od dziecka, że wiadomości są przekazywane w dużym pośpiechu, a gdy ktoś stara się pogłębić je, to prawie zawsze prawie wszystko okazuje się skomplikowane tak, jak nikt tego ani nie oczekiwał, ani nie chciał.

Amerykańska szkoła opowieści każe wtrącić niezbyt daleko od początku jakiś dobry dowcip, więc powiem, że jedna z dwóch stron, z którymi się skontaktowałem (nie szukałem dojścia do pani Liliany) zapytała mnie w pewnym momencie:

Czy mógłby Pan wyjaśnić, kogo Pan reprezentuje w tej sprawie?

Oczywiście grzecznie wyjaśniłem, że siebie czyli nikogo.

I wracam do poważniejszej strony, czyli do tła. A w nim w istocie błyszczy „dobra zmiana”, ale to nie przez nią klimat społeczny jest taki, jaki jest. Temat byłby niezauważalny gdyby jakaś feministka chciała w Londynie robić badania o Cezarii Baudouin de Courtenay a polska ambasada by ją odesłała do organizacji francuskich. I choć powiązania kaczyńskiej „dobrej zmiany” z antysemityzmem stają się coraz ściślejsze, to nie PiS a KRK utrzymuje tę modę w polskim ludzie i za poprzednich rządów rozpasanie ideologii religijnej (także wśród takich dzisiejszych gwiazd oporu anty-PiS-owskiego jak pan Andrzej Rzepliński – nosiciel medalu Pro Ecclesia et Pontifice) musiało wcześniej czy później doprowadzić do narodowej tragedii z bełkotem o wchłonięciu pojęcia Polaka w koncept katolika.

I całkiem jasno zarysowuje to tło Anna Karolina Kłys w tym cytacie:

Nie, nie jesteśmy odpowiedzialni za to co robili nasi dziadkowie, rodzice, wujkowie. Co robili przed wojną, w czasie okupacji, po 1944 roku. Czy byli narodowcami, komunistami, katolikami czy ateistami. Czy byli w oenerze czy w ub. Czy aresztowali czy byli aresztowanymi.

Ale to my, i tylko my jesteśmy odpowiedzialni za to – co robimy z tą wiedzą. Czy mamy odwagę zmierzyć się z przeszłością, tą złą, podła, głupią, i żyć uczciwie?

Tło widać więc, ale przed zacytowaniem otrzymanych informacji jeszcze jedna uwaga o owym hashtagu: pani Suchanow nie nawiązała kontaktu z panem Sobocińskim, a doświadczona pisarka wyspecjalizowana w biografii wie jak ważny jest drobiazgowy „risercz”. Zastanawia więc skąd to przypisanie pana Sobocińskiego do nowych nabytków polskiej dyplomacji w stylu PiS-u? A może to ktoś, to tam pracuje od wielu lat?

Wyjaśnienie pana Sobocińskiego (przysłane dopiero po moim nieco niegrzecznym przypomnieniu, że urzędnik państwowy powinien odpowiedzieć obywatelowi) brzmi tak:

Zgłosiła się do mnie Argentynka z prośbą o dofinansowanie jej „projektu” opery o Tadeuszu Kantorze i Brunonie Schulzu. „Projektu” bo były to spisane luźne przemyślenia, nie idee nawet pomysłu na wystawienie w Polsce. Przede wszystkim osoba prosiła o pieniądze na przelot do Polski. Odmówiłem nie widząc podstaw.

Odesłałem ją przede wszystkim do argentyńskiego Ministerstwa Kultury, które przyznaje stypendia artystyczne. Spytała gdzie jeszcze. Dodałem, że argentyński MSZ tez przyznaje stypendia i ew. może sfinansować przeloty. Spytała gdzie jeszcze. Wymieniłem kilka fundacji w tym np. Fundację Kulczyka.

Spytała gdzie jeszcze. Wymieniłem wiec np. Polin. Ale na kolejnym miejscu. Zatem to co się ukazało na TT jest zdaniem wyjętym z kontekstu.

A oto ujęcie pani Suchanow:

Bohaterkę sprawy, Lilianę Robaina, znam od lat i sama wprowadziłam ją kiedyś do ambasady polskiej w Buenos Aires. Jednym słowem znane mi jest dobrze jej zaangażowanie i osiągnięcia w teatrze na tyle, by wierzyć jej słowom.

Los artysty taki jest, że musi się starać o pieniądze na swoje projekty. Wiem na pewno, że zaproponowano jej rezydencję w domu Kantora na dokończenie projektu, a przedstawienie, które chce zrobić miałoby mieć miejsce w Buenos Aires.

Relację usłyszałam na świeżo i z detalami, z wiarygodnego – jak dla mnie – źródła.

Pana Sobocińskiego nie znam, nigdy o nim nie słyszałam i nie łączą mnie z nim żadne naleciałości. Jednak wymiana zdań podczas tej rozmowy była dłuższa i zawierała inne niepokojące wypowiedzi pana attache, które stawiają spory znak zapytania pod zdolnościami wymaganymi na stanowisku dyplomaty.

——————

Jedna strona mówi, że wierzy, że coś nastąpiło. Druga twierdzi, że coś było. Polska ambasada w Buenos Aires to nie londyńska Oxford Street, nie ma co parę metrów kamer i mikrofonów i nie da się odtworzyć w obiektywny sposób przebiegu rozmowy pani Robainy i pana Sobocińskiego. Każdy ma prawo wierzyć w tę czy inną wersję zdarzeń ale mam nadzieję, że na tym blogu nie pojawią się komentarze zarzucające panu Sobocińskiemu, że kłamie. To nie jest opowiedzenie się za jedną za stron, a wymóg odpowiedzialnego używania języka.

Wiem, że w kraju, w którym ludzie z drugiego rzędu rządowego otwarcie mówią o zbrodni Tuska i potrzebie wykonania na nim kary śmierci, zarzut kłamstwa to prawie polemiczna pieszczota, ale póki PiS-owski potop bełkotu nie zaleje polskiego Internetu, tutaj nadal obowiązuje rozumienie słowa „kłamstwo” w słownikowy sposób.

Inaczej mówiąc, kto nie ma dowodu nadającego się nie tylko do przedstawienia w sądzie ale i zdecydowanego wygrania sprawy, musi zatrzymać swą ewentualną skłonność do oskarżeń w rodzinnym gronie. A tu, w miejscu publicznym, kładę dwie wersje i każdy używa ich w swojej makietce tak jak mu gusta i poglądy każą.

2 myśli na temat “Pytanie było, nadal jest i pozostanie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s