Przyznajmy (acz niechętnie), że Longinus czyli Długosz popaprał sprawę z tym Grunenveltem i zróbmy wreszcie z tym porządek. Żaden tam Grünwald, który sugerować może, że Polacy i Litwini na ziemie Rzeszy się wdarli i źle prawowitych panów, tzw. rycerzy Krzyża potraktowali. Przecież prawda jest inna: bitwa była pod Zielonym Gajem. Pod Zielonym Gajem, jasne? Starosłowiańska ziemia i taki też las. I kto w Kraju niewłaściwej, wrogiej polskiej racji narodowej nazwy użyje, niech grzywnę nie niższą niż 1410 zł płaci. A na takie niegodne a zagraniczne opisy MSZ reagować będzie, jak tylko min. Witold Waszczykowski z San Escobar wróci.
Jagiełło spiskował, skoro kancelaria królewska pisała o bitwie „u wsi Grinwaldu i Tanenbriku” (cytuję z pamięci).
Do dziś wszak przetrwała w tradycji ludowej – niekiedy zniekształcana przez nieświadomych jej pochodzenia wiejskich bardów – pieśń upamiętniająca ten fakt:
W Zielonym Gaju rycerze stają,
woje śpiewają pod jaworem…