Przepis kulinarny

Koty i psy zapewniają szybki sukces blogowy. Ale ich nie mam.

Dobre są także rozwiane blond włosy i rozwiane piersi. Też nie mam.

Spróbuję użyć innego pewniaka, bo wszyscy jedzą. Także zwierzęta przyjaciela, niektóre mniejsze, niektóre większe, nie ma tam dinozaurów, ale 100 paszy jedzą dziennie, oprócz tego, co sobie same z w trawach wyskubią. No więc wynajął on na parę lat hektar pola, obsiał kukurydzą…

tu przerywnik. Wiadomo, że hodowle hybrydowe, tak jak GMO, to anihilacja ludzkości, panowanie Illuminati oraz powrót Jaszczurów, ale ta kukurydza jest hybrydowa i być może zakaźna nawet drogą wizualną. Więc osoby wrażliwe nie powinny oglądać zamieszczonych tu zdjęć

…i już po czterech i połowie miesiąca była ona sucha i dobra na kiszonkę. No i teraz był balet na dwa traktory, cztery wytrzymałe na wysiłek osoby oraz na cięcioplujkę.

Akcja zaczyna się o świcie gdy na całym polu 50m x 200m dwa rządki kukurydzy trzeba ściąć ręcznie, żeby ich koła traktora nie zmiażdżyły. I wtedy cięcioplujka może już działać:

i tak jeździ po tym polu w kółko, a raczej w prostokąt, aż do upadłego ostatniego kukurydza.

Ale od czasu do czasu wózek jest pełny i trzeba pozbyć się ładunku:

No i wtedy na te sterty wdrapuje się drugi traktor i strasznie je uciska.

Efekt jest imponujący.

Na polu po dniu pracy pozostaje pustka i smutek zerżniętej kukurydzy

a sterta teraz nazywa się już silosem i trzeba ją szybko przykryć specjalnej jakości plastykiem, uniemożliwiając dostęp powietrza (utlenienie może szybko zmarnować całodzienny trud). A widać tu dwa silosy 6m x 10m.

I za 18 dni (po prawdzie, lud mówi, że po 17 dniach i 17 godzinach, ale ja to mam za rolniczą poezję) mamy to, czego trzeba: 17,5 ton kiszonki, która jedzona po 100 kg dziennie wystarcza prawie na pół roku.

17 myśli na temat “Przepis kulinarny

  1. Bardzo ciekawe, nie wiedziałem że się udeptuje traktorem. Silosy to duże stojące baniaki, takie na ziemi to się chyba nazywa pryzmy. Ale jak udeptują w silosach?

  2. Tak, pamiętałem nasze silosy jako cylindry i tak je widziałem w google’owych obrazkach, ale skoro tu tak je nazywają, to zostawiłem nazwę bez dalszego riserczu. Też jestem ciekaw jak to się rozwiązuje w wielkich gospodarstwach na tysiące hektarów, chyba wszystko jest zmechanizowane.

    Nie wiem też czy użyte tu rozwiązania to kultura lokalna (zapewne z wpływem know-how niemieckich rolników) czy też coś powszechnie znanego w całym kraju. Nawiasem, jeśli człowiek potrafi wykazać, że wytwarza jakieś rolne czy zwierzęce produkty, ma prawo wynająć od władz owego miasta (koło 70 tys. mieszkańców, spora produkcja wytworów rolnych, przemysłowych oraz usług handlowych) całkiem tanio traktor z jego obsługą – na ile dni rocznie zależy od wymiaru gospodarstwa.

  3. Już wiem, to się nazywa silos pryzmowy!

    Jakiś element kultury lokalnej tu chyba jest, np. wątpię (ale nie wiem i wolałbym się mylić) że u nas w kraju chciałoby się komuś najpierw wyciąć ręcznie ścieżkę dla traktora żeby nic się nie zmarnowało.

  4. W zasadzie można dać tę linkę i już nie trzeba reportażu 🙂 Myślę, że wiedza zawarta w tej lince to właśnie kondensacja doświadczeń takich ludzi jak ci tutaj. Nawiasem, opis z pdf-a wyjaśnił mi czemu on tym (drugim) traktorem ładował się do góry i do dołu, ale nie zjeżdżał na ziemię – nie chciał zanieczyścić kiszonki bakteriami.

    Pytałem go o te wycinane ręcznie rządki, czemu obsiał cały brzeg, ale natychmiast mi odpowiedział, że po wytruciu chwastów i wrzuceniu nawozów na cały teren nie marnowałby 2% na wygodę cięcia przy zbiorze. No, umie liczyć i stosować te rachunki. A praca nie jest mu straszna, widziałem, że nieraz gna o 6 rano, żeby nakarmić i napoić zwierzynę i sam siada do śniadania potem. „Ja mogę poczekać, one – nie.” Święta prawda. Ale nie ma w tym żadnego sentymentalizmu. Rozbawił mnie gdy przed jazdą ze mną do Floripy obiecywał pewnemu czarnemu baranowi, że za powrotem zarżnie go i odizolował go w kącie, żeby nie mógł więcej zła przyczynić w stadzie. Bo zwierz atakował ciężarne owce z boku, żeby poroniły.

    Nawiasem, wiele razy w filmach widziałem imponujące zarzucanie lassa na galopującego konia czy byka, ale tym razem, z baranem, było to jeszcze bardziej imponujące. Zbite w kłębek całe stado, sprytny baran schowany gdzieś w środku, śmignięcie sznura i baran już jest na uwięzi. Czas akcji – 3 lub 4 sekundy. Za szybko na przyzwoity film.

  5. Gotów jestem bronić nawet najbardziej czarnego barana – pewnie atakował z boku bo tak najłatwiej, a że ciężarne przez to roniły to już kwestia konstrukcji owcy (najwyraźniej nie przystosowanej do życia w przegęszczonym stadzie i skazanej na towarzystwo agresywnych baranów).

    Kiszenie czyli fermentacja mlekowa to efekt współpracy różnych bakterii, w glebie natomiast jest sporo innych bakterii i grzybów produkujących antybiotyki, mogących zaburzyć ten proces. Dlatego zawsze starannie myję ogórki przed kiszeniem i zalewam odpowiednio posolonym wrzątkiem.

  6. @kwik
    Brzmi logicznie z tymi ogórkami.. ale jak to się dzieje że wrzątek załatwi te niechciane bakterie, a jednocześnie zostawi w spokoju te potrzebne do fermentacji?

  7. @ nightwatchx – wrzątek szybko przestaje być wrzątkiem, więc jego właściwości bakteriobójcze są raczej znikome, zresztą bakterie robią przetrwalniki którym chwilowy kontakt z wrzątkiem nie szkodzi. Natomiast po zalaniu gorącą solanką całość robi się ciepła, co daje na starcie przewagę ciepłolubnym bakteriom fermentacji mlekowej. A jak się nie uda, to ogórki zamiast się ukisić zgniją.

  8. Też pięknie – zgniłe ogórki to rzadki smakołyk.

    To pomóż jeszcze zrozumieć sens dociskania. Raz robiłem kapustę kiszoną bez ciężaru na pokrywie i wyszła zgniła kapusta – a raz z ciężarkiem i była kiszona. Czy chodzi o eliminowanie możliwych bąbelków powietrza?

  9. Na kapuście się nie znam, ogórków nawet nie trzeba specjalnie dociskać żeby wszystkie były zanurzone, wystarczy je upchać. Kapustę jak pamiętam to się po szatkowaniu jeszcze deptało i potem przykrywało kamieniem. Bakterie od fermentacji mlekowej to są fakultatywne beztlenowce i na pewno powietrza nie potrzebują, ale żeby z powodu samego braku ciężarka kapusta zgniła to podejrzane, chyba coś jeszcze poszło nie tak, może za słabo posoliłeś. Kiszenie to złożony i wielofazowy proces, mogą w nim brać udział dziesiątki różnych bakterii i drożdży, ale jak dobrze ruszy i się środowisko szybko zakwasi to raczej nie ma problemów.

  10. Kiedy pokazałeś to na Bobikowie chciałem dorzucić komentarz, że właśnie przygotowuję wpis w temacie. Zrezygnowałem w obawie, że ktoś może mieć taką uwagę za autoreklamę. Wiem, że to przesada, ale im bardziej psują się obyczaje globalne, tym bardziej warto dbać o lokalne.

    Nawiasem, zdumiewało mnie jak łatwo i chętnie znajomy z Kraju po osiedleniu się w Stanach przyjął język używany w występach tzw. komików – gdy spytałem go czy używałby po polsku w rozmowie przekładu owych zwrotów zarzucił mi, że nie rozumiem jak kultura Harlemu zmodyfikowała język owego kraju. No, może i zmodyfikowała, bo co wezmę nową produkcję literacką to widzę, że wedle dawnych standardów książka złożona by była głównie z gwiazdek.

  11. To ja się podzielę swoim skromnym doświadczeniem kiszonkarsko-kapustnym, które zaczęło się od nabycia garnka kamionkowego (o: takiego). Garnek taki posiada kołnierz (kryzę), którą należy zalać wodą czy też oliwą dla odizolowania zawartości od dostępu powietrza. Uczeni w piśmie i kiszeniu powiadają, że należy dawać mniej więcej 20 g soli na kilogram poszatkowanej kapusty – w moim odczuciu raczej więcej niż mniej, o czym później. Krytyczne jest to, żeby sól była niejodowana – w Polsce można taką kupić w handlu detalicznym. Kapusta ubita i przesypana solą puszcza sok, którym się przykrywa (w razie gdyby niekoniecznie, zalecają zalać posoloną wodą – mnie nigdy taka sytuacja się nie zdarzyła). Mędrcy świata, monarchowie kiszonkarstwa polecają też nakłuwanie drewnianym szpikulcem kapusty po kilku dniach kiszenia dla odprowadzenia gazów (które podobno czymś szkodzą, ale nie do końca wiadomo, w czym).

    Moja kapusta wyszła super, jedno co mnie trochę deprymowało, to poniekąd śluzowata konsystencja, nie samej kapusty, tylko tego, co wokół niej. Podobno jest to objaw obecności trochę innych bakterii, niż te najbardziej pożądane – nie wpływa na smak, znika po przepłukaniu wodą lub w obróbce termicznej. Dla uniknięcia poleca się nieco większe stężenie soli – ale wtedy i tak trzeba płukać.

    Tutaj takie bardziej naukowe podejście.

  12. Też na wszelki wypadek jak mam to używam do kiszenia ogórków soli bez jodu. Bo do kiszenia jod na pewno nie jest potrzebny. Natomiast to chyba przesąd, tego jodu w soli (ze 40 g na tonę) jest jednak za mało żeby przeszkadzał. Ale może nie chodzi o sam jod, jod dodawany jest do soli w postaci jodanu, a ten jak znalazłem w jednej mądrej książce ( https://www.amazon.co.uk/Bacterial-Physiology-Metabolism-Byung-Hong/dp/0521712300 ) może służyć jako akceptor elektronów dla takich beztlenowców jak Shewanella putrefaciens czy Desulfovibrio desulfuricans (czyli pewnie jeszcze jakichś innych „niedobrych” bakterii). Ale nic tam o szkodliwym wpływie jodanu na kiszeniu ogórków nie było. Być może ryzyko po użyciu soli jodowanej nieco wzrasta, nie wiem.

    Zresztą marynaty jak nazwa wskazuje należy robić z solą morską. Koreańczycy którzy potrafią ukisić wszystko tradycyjnie używali soli morskiej.

  13. Mnie też zainteresowało, czemu powtarzam te mantry o niejodowanej soli i wyszło mi, że bardziej chodzi o to, żeby była to sól bez dodatku antyzbrylacza (E536 – żelazocjanek potasu). Nie ma soli bez jodu – sól niejodowana zawiera jego naturalne ilości, jodowana – dodatek jodku potasu.

    Nota bene, okazało się, że te jodowanie soli to pomysł (w Polsce) przedwojenny, zarzucony „za komuny”, a wprowadzony na nowo w latach 90 ubiegłego wieku.

  14. Ale tego przeciwzbrylacza też dodają bardzo mało i też nie wiem jak miałby przeszkadzać w kiszeniu. Ale fakt, można znaleźć relacje ludzi święcie przekonanych że ogórki im zgniły bo sól była zwykła ze sklepu (czyli jodowana i z E536). Ciekawe czy można dostać grant na wyjaśnienie problemu.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s