Nie moja specjalność, ale…

Wśród komentarzy o wydalaniu z wielu krajów do Rosji szpiegów pracujących jako tzw. „dyplomaci”, niektóre wyrażają zdziwienie, że Belgia nikogo nie odsyła do domu (ostrożne zachowanie się Bułgarii czy Cypru raczej nie dziwi). A trudno wątpić, że w Brukseli aż się roi od zawodowych kolegów Putina. Mogę i ja się dziwić, ale nim na dobre… Czytaj dalej Nie moja specjalność, ale…

Znany czy nieznany?

Gdybym przed paru laty usłyszał opinię jakiegoś prawnika, że Martin Luther King to był przede wszystkim gaduła i nie tak wiele zrobił, uznałbym, że gość nie zna historii USA. Po przeczytaniu dwóch książek, kilkunastu artykułów (także z Wikipedii) i wysłuchaniu dwóch długich wywiadów z autorami owych książek (plus paru nagrań odnalezionych w Sieci) widzę, że… Czytaj dalej Znany czy nieznany?

Dobra rada dla Pana Premiera

Drogi Młody Człowieku! Jako dawny kolega z uczelni (i z ubeckiego procesu) Pańskiego Ojca mam dla Pana prawie ojcowską radę. Chciałbym, by uniknął Pan kolejnej wtopy, bo te, w które wepchnęli Pana fałszywi przyjaciele, wystarczą na wiele lat. A wisząca w powietrzu kolejna możliwość może zaprzeczyć Pańskim własnym stwierdzeniom i będzie jeszcze bardziej głupio niż… Czytaj dalej Dobra rada dla Pana Premiera

Lewak

Skoro w niedawnym komentarzu ujawiłem rysberlinowi zamysł opowiedzenia o dwóch tomach opowieści Jana Gauzego o Brazylii, zacznę już teraz, od skopiowania urywka wyjaśniającego czemu wkrótce po opisanych wydarzeniach – Radom, rok 1909 – 14-latek zakończył swą edukację, co uczyniło z niego awanturnika i poszukiwacza przygód. Właśnie w Brazylii. Tymczasem zbliżał się dzień 1 Maja, dzień… Czytaj dalej Lewak

Koce dla Indian

Zazdroszczę różdżkarzom. Staje taki na gołym polu, trzyma gałązkę w dłoni i ona sama mu mówi: „o, tu się wgłąb, a tryśnie to, czego ci trzeba”. A jak ja czegoś szukam i staję w tym bezmiarze Internetu, nic mi nie powie: „tu, tu masz źródełko, nic, tylko kopać i kopiować”. I na ogół jak coś… Czytaj dalej Koce dla Indian

Jednoliterowce, nie jednolinijkowce

Lubię sztychy jednoliterowe. Jak klasyk, z naukowego robiący naukawe, z publikacji bublikację, czy niedawna uwaga Babilasa o Polsce, co wstała z kolan i stała się moczarstwem. Właśnie natknąłem się na zwrot it sounds sciencey. No właśnie. Urok tego, że wszelkie banialuki, atakujące nauki i podające się za „alternatywy” chcą uchodzić za krewne nauki. A powinny… Czytaj dalej Jednoliterowce, nie jednolinijkowce

Gdzieś po drodze

Trudna sprawa z przekazami w obrazkach. Odległości między kiczem a sztuką bywają niewielkie, a granice płynne. Ale nie będę przejmował się gdzie specjaliści usytuowaliby to, co znalazłem w książce Davy Sobel „The Planets”. Pokazuję, bo mnie trochę rozbawiło, przekonań o dobrym smaku nie uraziło, a zobaczyć ponownie mogę bez otrząsania się. Taki już jestem odważny.

Przed wiekiem też było gorąco. 2.

Rok 1926, wnet po ukończeniu wileńskiego Gimnazjum Hebrajskiego 18-letni syjonista Jefim Gordin dociera do Hajfy. Po paru dniach jedzie do Jerozolimy, po drodze widzi klasztory i pisze do rodziny: One naprawdę zaśmiecają kraj… W każdym miejscu, które jest powiązane z jakąś biblijną tradycją, stoi klasztor. Trzeba być wdzięcznym, że Tel Awiw nie został wspomniany w… Czytaj dalej Przed wiekiem też było gorąco. 2.

Proste ćwiczenie myślowe

Moje pokolenie nie ponosi za to odpowiedzialności i nie musi za to przepraszać […] Chcę z całą mocą podkreślić, że z wielkim żalem pochylamy głowę, także ja, jako prezydent, i tym, którzy zginęli, zostali wypędzeni, chcę powiedzieć: proszę, wybaczcie Rzeczpospolitej, wybaczcie Polakom, wybaczcie ówczesnej Polsce. A teraz wyobraź sobie, że jakiś inny prezydent, powiedzmy austriacki,… Czytaj dalej Proste ćwiczenie myślowe