Rok 1926, wnet po ukończeniu wileńskiego Gimnazjum Hebrajskiego 18-letni syjonista Jefim Gordin dociera do Hajfy. Po paru dniach jedzie do Jerozolimy, po drodze widzi klasztory i pisze do rodziny:
One naprawdę zaśmiecają kraj… W każdym miejscu, które jest powiązane z jakąś biblijną tradycją, stoi klasztor. Trzeba być wdzięcznym, że Tel Awiw nie został wspomniany w Świętym Piśmie – dzięki temu mamy w Palestynie jedno miasto bez klasztoru.
Dzisiaj to już nie jest prawdą bo Tel-Awiw połknął Jaffo które zostało wspomniane kilka razy w Biblii (pierwszy raz w Pieśni nad Pieśniami) i ma kilka niezłych kolegiów i klasztorów. W innym fragmencie J. Gordin pisze z portu w Konstancy że ” niedługo stanie się Azjatą”. Wtedy równoważne ” shithole countries” Trumpa. Jest kilka państw na świecie gdzie za tak swobodny język zostałby aresztowany i może skazany za sianie nienawiści na tle rasowym i kulturowym.