Lubię sztychy jednoliterowe. Jak klasyk, z naukowego robiący naukawe, z publikacji bublikację, czy niedawna uwaga Babilasa o Polsce, co wstała z kolan i stała się moczarstwem. Właśnie natknąłem się na zwrot it sounds sciencey. No właśnie. Urok tego, że wszelkie banialuki, atakujące nauki i podające się za „alternatywy” chcą uchodzić za krewne nauki.
A powinny stworzyć jednolity front ze skrótem AfR – Alternative for Reason.
Piękne. Zwłaszcza it sounds sciencey.
A jeżeli chodzi o stawanie się „moczarstwem”, to przypomniało mi się, jakże na czasie, coś takiego:
Ja, jako były partyzant… co było znakiem firmowym. Kto nie z Mieciem, tego zmieciem powtórzyło się również wiele lat później…
Naukawy … powiedział bym że ciut bliższy perfekcji niż sciencey. Ale tylko ciut
Dokładam: „Matołusz”.
A ja od paru dni (a może i tygodni) zbieram się napisać wywiad z tym panem. Chyba mnie zdopingowałeś i zrobię to wieczorkiem.
„AfR – Alternative for Reason”
W tym duchu właśnie w Niemczech powstała AfD – „Alternative für Deutschland”
Wydaje mi się jednak że raczej to a nie for.
https://english.stackexchange.com/questions/3835/alternative-to-vs-alternative-for
@kwik, ale no nie musi być dobry angielski, bo właśnie przy okazji robiłem kpinę z AfD.
@cmos, prawie codziennie oglądam dziennik ZDF.
A tymczasem Trump zwolnił (za pomocą twittera) Rexa Tillersona, co tylko dowodzi skuteczności powstałej z kolan polskiej dyplomacji. Otóż Tillerson narzucał się telefonicznie prezydentowi Dudzie. Ówże nie odebrał telefonu, ale wysłał swojego dworaka Szczerskiego do Waszyngtonu, żeby zwrócił uwagę komu trzeba („pilnuj szewcze kopyta!”). I oto Tillerson na zieloną trawkę, a prezydent Duda, skarciwszy Amerykanów, udał do Kamiennej Góry, gdzie zainicjował PolExit porównując UE do zaborców („Bo teraz gdzieś daleko, w odległych stolicach, decyduje się o naszych sprawach. To tam zabiera się pieniądze, które my wypracowujemy i tak naprawdę pracujemy na rachunek innych”). Jelcyn, jak pił, to przynajmniej miał tyle rozumu, że nie gadał publicznie.
Pinky and the Brain, odcinek kolejny.
Tym razem Matołusz, w wywiadzie dla portalu niemieckiej telewizji (n-tv.de), tak kokietuje naszego (jedynego) węgierskiego sojusznika i potencjalnych aliantów z Międzymorza:
In Polen sind wir meilenweit von einer ernsthaften Verletzung der Rechtsstaatlichkeit entfernt. Wenn ich die Situation in Polen mit seinem sehr geringen Maß an Korruption und einer Demokratie, die blüht und gedeiht, etwa mit meinen Freunden aus Bulgarien, Rumänien oder der Tschechischen Republik vergleiche – alles voller Korruption – oder mit Ungarn, lache und weine ich.
Co prawda to prawda, korupcja tak malutka, że raczej trzeba ją nazywać Korupczątkiem albo może Korupczusiem, domowym zwierzątkiem. A co do rozrostu demokracji, to wkrótce nie będzie się mieścić w policyjnych celach.
A tutaj celny przykład, jak można wycyckać Unię na kasę. Bo przecież propaganda anty-aborcyjna jest pomocą dla niepełnosprawnych: jak wreszcie zwalczymy aborcję, to urodzi się więcej niepełnosprawnych i będzie komu pomagać.