A tymczasem na miejsce utraconych i utrąconych ekspertów odrastają nowi. Niejaki Theodore Postol został powołany na eksperta smoleńskiego. Wszystko by się zgadzało (emerytowany profesor MIT, specjalista od rakiet – więc może śledztwo w stronę zestrzelenia prowadzić), gdyby nie to, że profesor często wypowiada się na łamach/falach kanału Russia Today, gdzie – zupełnie przypadkiem – wypowiada się zupełnie zgodnie z rosyjską propagandą, a sceptycyzm (czy wręcz krytycyzm) zachowuje przy ocenie działań kolejnych administracji amerykańskich.
Czy nie prościej byłoby, gdyby Antoni powołał do komisji samego Władimira Władimirowicza, bo kto, jak nie on wie najlepiej, jak było. Być może udałoby się udzielić mu statusu świadka koronnego w zamian za zeznania obciążające sami wiecie kogo? No bo tak blisko prawdy jak teraz, to nigdy nie byliśmy. I być może nie będziemy.
A co bardziej popłaca, zostać powołany do komisji smoleńskiej czy codziennie walczyć w padlinie… przepraszam, w stadninie koni? Bo jeśli warto, to mogę nauczyć się np. jak działa koń, albo jak działa stalowa brzoza…
Ty lepiej nie żartuj, tylko się dobrze schowaj: emerytowany profesor nauk ścisłych na emigracji, z zacięciem do rysowania – wydajesz się naturalnym kandydatem.
Patrzę właśnie na wiadomości z Polski, które są złe, bardzo złe, i te o pogodzie (chwilowo też złe). O Rosji są dwie, obie w trybie awantura dyplomatyczna. Rosjanie bronią przed wyburzeniem przez Polaków pomnika swoich poległych żołnierzy w Starachowicach (przy okazji dowiedziałem się jak jest po rosyjsku jarzmo – иго) oraz Rosjanie nie chcą Polakom zbudować pomnika ‚poległych’ w Smoleńsku. Czy w tych ministerstwach (głównie od spraw zagranicznych i od kultury) to już sami kretyni zostali, czy też jeszcze jacyś się gdzieś pochowali, co widzą związki przyczynowo-skutkowe?
Powołania się nie wybiera więc nie ma co utyskiwać że kandydat taki czy owaki. No i wreszcie dyplom się na coś przyda.
A tymczasem na miejsce utraconych i utrąconych ekspertów odrastają nowi. Niejaki Theodore Postol został powołany na eksperta smoleńskiego. Wszystko by się zgadzało (emerytowany profesor MIT, specjalista od rakiet – więc może śledztwo w stronę zestrzelenia prowadzić), gdyby nie to, że profesor często wypowiada się na łamach/falach kanału Russia Today, gdzie – zupełnie przypadkiem – wypowiada się zupełnie zgodnie z rosyjską propagandą, a sceptycyzm (czy wręcz krytycyzm) zachowuje przy ocenie działań kolejnych administracji amerykańskich.
Czy nie prościej byłoby, gdyby Antoni powołał do komisji samego Władimira Władimirowicza, bo kto, jak nie on wie najlepiej, jak było. Być może udałoby się udzielić mu statusu świadka koronnego w zamian za zeznania obciążające sami wiecie kogo? No bo tak blisko prawdy jak teraz, to nigdy nie byliśmy. I być może nie będziemy.
A co bardziej popłaca, zostać powołany do komisji smoleńskiej czy codziennie walczyć w padlinie… przepraszam, w stadninie koni? Bo jeśli warto, to mogę nauczyć się np. jak działa koń, albo jak działa stalowa brzoza…
Ty lepiej nie żartuj, tylko się dobrze schowaj: emerytowany profesor nauk ścisłych na emigracji, z zacięciem do rysowania – wydajesz się naturalnym kandydatem.
Patrzę właśnie na wiadomości z Polski, które są złe, bardzo złe, i te o pogodzie (chwilowo też złe). O Rosji są dwie, obie w trybie awantura dyplomatyczna. Rosjanie bronią przed wyburzeniem przez Polaków pomnika swoich poległych żołnierzy w Starachowicach (przy okazji dowiedziałem się jak jest po rosyjsku jarzmo – иго) oraz Rosjanie nie chcą Polakom zbudować pomnika ‚poległych’ w Smoleńsku. Czy w tych ministerstwach (głównie od spraw zagranicznych i od kultury) to już sami kretyni zostali, czy też jeszcze jacyś się gdzieś pochowali, co widzą związki przyczynowo-skutkowe?
Powołania się nie wybiera więc nie ma co utyskiwać że kandydat taki czy owaki. No i wreszcie dyplom się na coś przyda.
Mam nadzieję, że Gospodarz nie pogoni za śmiecenie, ale czasem piszę też o czymś zupełnie innym.
Lilie są ok, gorzej by było, gdybyś pisał o białych różach, bo to temat polityczny.