Dziewięćdziesiąte dziewiąte. Dzisiaj. Czego ten człowiek nie przeżył. Bombardowanie w Warszawie. Dowiezienie przez „miłych, rozmownych chłopów znad Buga” w stronę granicy sowieckiej – wprost w ręce patrolu niemieckiego, który go obrabowuje z tego, czego jeszcze rozmowni chłopi nie zabrali. Areszt w Rosji. Strojbat. Służba wojskowa. Kilkanaście lat niepewności czy kiedykolwiek wypuszczą go do Polski.
Dociera do Wrocławia. Zawsze pogodny, choć nie tak często ma powody. Prawdę mówiąc, tylko raz usłyszałem od niego gorzkie słowa. Przed paru laty, gdy przyznał, że gdyby po powrocie do Polski wiedział to, czego o wiele później dowiedział się z książek Grossa, chyba nie zatrzymałby się w Polsce i jechał wprost do Izraela, choć nic go z owym krajem nie łączyło.
No i przeżył najdziwniejsze zawirowania. Rozstanie z dziećmi, które musiały w Norwegii szukać oddalenia od ubecji. List gończy Kiszczaka (niewielu z nas miało swoje zdjęcie rozlepione po słupach ogłoszeniowych, co za sława), wreszcie wolność od ukrywania się, ale bez przywrócenia pozycji na Uniwersytecie.
A na stare lata dopada go życie w PiS-ie. Ale człowiek, który tyle przetrwał, chyba i to przetrwa. Ciągle z młodym głosem, sprawną głową i nieodmienną ciekawością świata.
Polskie Google Chrome informują, że tego dnia, ale 142 lata przed prof.Bolesławem Gleichgewichtem urodził się Johann Carl Friedrich Gauss. Taka koincydencja.
Na G+ Wojtek Myszka przypomniał coś ważnego. Otóż nie wszyscy lubią czytanie html w Sieci, a na mojej witrynie (vide linka w szpalcie obok) w tym formacie są umieszczone cztery tomy wspomnień B.G. A Wojtek przetworzył je na ebooki (epub), czym sprawił autorowi wielką przyjemność, bo opublikowany był (dawno temu) tylko pierwszy tom. Więc zainteresowani otrzymaniem tych ebooków mogą zwrócić się do Wojtka.
Ignorance is power (G. Orwell, późne lata 40 XX wieku). Słodka drzemka świadomości żydowskiej pod pierzyną komuny ocaliło wielu od szaleństwa.
Tradycyjne życzenie urodzinowe (z hebrajskiego) : Do 120 jak do 20, Bolku. Le Hayim!
Przekażę mu, Marku. Ciekaw jestem czy to zna.
Teksty zapowiadające się w stylu Prof. Chodakowski o Gro$$ie i Strachu to nie lektura, którą pomogę propagować. I parę razy już pisałem na tym (gdy był na Bloksie czy tutaj) blogu: nawet gdyby w budyniu było „tylko” 10% trucizny, każę wyrzucić go w całości. Próby dyskutowania, czyli oddzielania która część budyniu jest zatruta a która mogła by być jadalna, to odmiana mentalnego samobójstwa.
A że ktoś takie teksty lubi? Cóż, nie jestem lekarzem społeczeństwa. Ubolewam i idę dalej. I upraszam na przyszłość: nie zarzucać kłamania (świadomego mówienia nieprawdy wiedząc, że jest nieprawdą) człowiekowi, którego Pan nie zna.
Andrzeju;
Tak, dziękuję bardzo. I też myślę że on pamięta zwyczaje żydowskie z domu. Poza tym jego syn Aleksander jest przewodniczącym gminy wrocławskiej, prawda? Tak że nawet co ojciec zapomniał, syn przypomniał.
Jeszcze raz ciepłe pozdrowienia urodzinowe.
Panie Andrzeju
Napisałem co napisałem tylko dlatego, że jestem przekonany, że p. B. G. padł ofiarą świadomie napisanego kłamstwa. Z powodów, których nie znam, osoby którym uwierzyłem uważa Pan za kłamców. Z powodu mojej wiary w opinie zawodowych historyków uważam książki p. Grossa (Sąsiedzi, Złote Żniwa) za kłamstwa i źródła nienawiści. Mogłem sobie z tymi przemyśleniami chodzić po Ziemi tyle ile będę. Przeczytałem o reakcji p. B. G., zrobiło mi się źle, posiedziałem kilka godzin nad opiniami w internecie, wybrałem co wybrałem, napisałem co napisałem. Spróbowałem walczyć z zatrutym budyniem tam gdzie go czuję.
Pana Grossa nie znam, nie znam również nikogo innego, których opinie przytaczałem. Czytam, próbuję porównywać. Słowa migoczą, zasłaniają rzeczywistość. Próbuję wydobyć coś bliskiego prawdy. Nie udało mi się.
[…]osoby którym uwierzyłem uważa Pan za kłamców – no nie, wyrażam się dużo ostrożniej. Nie mogę bez solidnej wiedzy o nich zarzucać im kłamstwa (choć często je podejrzewam), powiedziałem, że bardzo nisko je cenię. Wyliczanki kogo mam za durnia, kogo za łajdaka, a kogo za paranoika, robić nie będę (a nie muszą to być przypadki rozłączne) i nie ma potrzeby czynienia tego. Wiem, że z tym towarzystwem nic a nic nie chcę mieć wspólnego. Ponieważ ma je Pan za godne zaufania, a cała moja wiedza o sposobie wyrażania poglądów, łączeniu ich w spójny zestaw, by tworzyły racjonalny ogląd świata, dopuszczalnych i niedopuszczalnych metodach przedstawiania swoich racji, prowadzi mnie do wręcz odwrotnej o nich opinii, myślę, że najwłaściwszym dla nas wyjściem jest pomijanie w rozmowie takich tematów.
To nie jest odrzucenie Pana jako rozmówcy ani jako osoby o odmiennym od mojego światopoglądzie ale prosta uwaga, że nic nie wskazuje byśmy mogli tu znaleźć jakieś podobne ujęcie. Nie mam żadnych zapędów misjonarskich i nawet (powiedzmy, że mowa jest na tematy religijne) nie określam się na blogu jako ateista, ale jako bezbożnik. To znaczy taki, któremu do działania w życiu prywatnym i publicznym pojęcie Boga czy bogów do niczego nie jest potrzebne i gry rozmawiam z tzw. wierzącymi (np. z żoną czy z synami) nigdy nie nakłaniam ich do spojrzenia tak jak ja na Jezusa czy NMP, po prostu pomijam temat.
Wydaje się, że nasze przekonania o wartości Polaków jako nacji (i ich zachowaniu się względem nie-katolików i nie-rdzennych Słowian w czasie wojny i później) są też bardzo odmienne i jedyne na skalę indywidualną i społeczną, co da się zrobić z tym, by uniknąć wewnętrznych nieskończonych sporów i walk, to pominąć kwestię. Zawsze będę wzruszał ramionami gdy ktoś wyrazi (jawnie czy niejawnie) przekonanie, że Polacy mają ogólnie jakieś motywy do poczucia swojej lepszości w porównaniu z Niemcami, Rosjanami czy Nigeryjczykami, i nawet mogę dorzucić parę znanych z historii faktów dla uzasadnienia moich wątpliwości, ale w rozmowę z osobami typy Ewy Stankiewicz czy bracia Karnowscy nie wdam się. Niechaj kwitną wszystkie kwiaty, ale niech pachną daleko ode mnie.
Ma Pan rację. Ale szkoda. Jakby się człowiek od jakiegoś momentu zniechęcał i zaraz potem zamykał i otorbiał dla świętego spokoju.
Wyższość ludzi z jakiegoś narodu? Są tu i tam pojedyncze przewagi czy niziny ale skąd i czy na stałe?
O mnie czyli o przeciętnym Polaku czytałem opinie, że każdą ideę zepsuje, bo ją złagodzi. Byli bogowie Polaków, Swętowit, Weles itd. Wódz kazał, przyjęliśmy bogów żydowskich. Kilkadziesiąt lat i się rozeszło. Zostali polskimi bogami.
Przyszli Sowieci, kilkadziesiąt lat i prawie połowa obchodzi się dobrze bez bogów.
Słynna tolerancja. Braki w misjonarskim zapale. Stalina to ubodło. O ile facecja o krowie, koniu Polakach i komunizmie jest jego.
Johnny Daniels mówi, że Polska jest najprzyjaźniejszym krajem dla Żydów poza Izraelem.
Pewnie go Pan nie lubi, bo się Tadeuszem Rydzykiem zaprzyjaźnił.
Tym sposobem obaj zepsuli sobie opinię na swój temat wśród swoich.
Ugodowy – definicja Polaka. Ciekawe, czy to się zmieni.
Ugodowy, czyli odpuści panu Grossowi. Tego bym nie chciał. Nie wolno bezkarnie siać nienawiści. Ale autorytet, pan Solecki, mówi, że pan Gross nie chciał kłamać. Pan Solecki go szanuje. Więc co się stało? Historycy mówią co innego. Pan Chodakiewicz naciska na robienie badań, chodzenie, zbieranie świadectw. Warsztat. O czym i Pan pisze. Więc gdzie zaszedł błąd?
Próbuję zrozumieć, dla mnie to są obce języki, którymi mówią ludzie żyjący czasem sprzed kilkudziesięciu lat, 50 i dalej. Argumenty, anse, przyjaźnie, one decydują od jakiegoś punktu.
Najczęściej ludzie mają dobre intencje. Zawsze mam nadzieję, że zrozumieć się można.
Definicja ludzkości: koła w samochodzie. Pędzą z całej siły i ani bliżej czy dalej od siebie. Żal.
O polityce.
O religii.
O kobietach?
O matematyce.
Co to jest całka? Coś całego, w odróżnieniu od różniczki?
Z szacunkiem
PAT
@MEF: dziś pogadałem z BG i przekazałem życzenia – mówi, że znał w trochę innej formie, ale znał. Nawiasem, Jacek J. po przeczytaniu to o urodzinach przypomniał sobie o Bolku (kiedyś go tam zaprowadziłem) i odwiedził go przynosząc 18 pięknych żółtych róż, czym go bardzo wzruszył. I mieli parugodzinną sesję gadaniową 🙂
@PAT, no nie, powiązać moje przekonania o świecie z czymś zupełnie innym, używając zwrotu „przyszli Sowieci, kilkadziesiąt lat i prawie połowa obchodzi się dobrze bez bogów”… Kpina czy lekceważenie mojego umysłu?
U mnie to było przemyślane i nie takie łatwe, bo jednak 16-latek z bardzo katolickiej rodziny nie zawsze znajdzie odwagę, by uświadomić sobie i powiedzieć głośno, że co jest hołubioną a odwieczną prawdą dla prawie całego otoczenia, nie ma sensu. A jeśli rzecz w owej „prawie połowie”, myślę, że nie warto czerpać wiedzy o relacjach KRK z PRL z płaczliwych relacji w Wikipedii o tym jak komuniści odciągali młodzież od Kościoła – jego dzisiejsza pozycja w Kraju to efekt także tego, że niewiele cierpiał „pod komuną”. A co warto?
A zastanowić się jak to się stało, że instytucja, która przed wojną i nawet w czasie wojny bębniła, że bolszewizm to największe zło na świecie, po nadejściu komunistów… No właśnie, co stało się? Wystrzelano na miejscu zionących nienawiścią do bolszewików księży? Wysłano ich masowo na Magadan? A może przynajmniej nakazano wyemigrowanie do Watykanu? Nie, zerwano konkordat.
Paskudni, okrutni komuniści.
A co do najprzyjaźniejszego kraju dla Żydów i słynnej polskiej tolerancji, zachęcam do zerknięcia do jednego źródła. „Autobiografia” Salomona Majmona. Może okazać się, że to nieprawda, że einmal ist keinmal.
Panie PAT:
Normalnie nie mieszam się do dyskusji teologicznych między Polakami, chyba że ktoś popełnia poważny błąd w jednym z niewielu zagadnień o których mam pojęcie.
Jednym z takich nich jest teologia żydowska, wie pan, Torah, Talmud, Maimonides itd…
A błąd który Pan popełnił jest kardynalny.
Pisze pan ” Wódz kazał, przyjęliśmy bogów żydowskich.” Widzi pan, może Polacy przyjęli bogów chrześcijańskich a może greckich, ale na pewno nie żydowskich, bo takich nie ma. Jest tylko jeden bóg żydowski. Tak nawiasem, o to przecież idzie cała chryja między Żydami i resztą świata. Gdyby Żydzi mieli kilku bogów, może tej chryi nie byłoby.
To cytowane zdanie dowodzi nie tylko kompletnej ignorancji historii Polski ale też uprzedzeń rasowych i kulturowych w odniesieniu do Żydów i do ich religii.
W związku z tym proszę o następujące:
1. Poprosić administratora o wymazanie tego zdania.
2. Poprosić o podstawienia innego zdania o podobnej intencji, ale unikającego obrazy Polaków i Żydów.
3. Publikacji tak poprawionego tekstu.
@PAT
Czy zdaje sobie szanowny Pan sprawę z niedorzeczności, ba absurdalności powyższego zdania?
Nie ma takiego homogenicznego bytu jak „historycy mówiący”. Pana argumentacja jednak istnienie takiegoż sugeruje. Proszę aby zeszedł Pan z tego traktu, bo pozostawanie na nim obraża intelekt.
Wie Pan, ja się kiedyś przyjaźniłem z pewnym znanym polskim historykiem, który był koryfeuszem w swej dziedzinie, był on w latach 60-tych zeszłego stulecia wybitnym specjalistą od tzw. Prasłowian. Był taki fajny okres w nowożytnej historii Polski, kiedy historycy jak jeden mąż wyciągnęli z niebytu tych Prasłowian, pisali o nich monografie, organizowali wystawy, sympozja i kongresy. Prasłowiaństwo na ziemiach polskich sięgało z każdym rokiem coraz głębiej i głębiej, połknęło wpierw Scytów, potem kultury późnołużyckie, aż w końcu wczesnołużyckie z epoki brązu (czyli mieszkańców odkopanego Biskupina).
Problem polegał jednak na tym, że żadnych „Prasłowian” (w sensie ludów zamieszkujących „od zawsze” tereny dzisiejszej Polski) nigdy nie było. Gdy mój znajomy odważył się głośno wypowiedzieć tę herezję, to jego kariera naukowa się nagle zakończyła. Było to w 1969 roku.
Jego karierę zakończyli inni historycy, którzy wyprostowali historię, aby znów stała prosto jak słup telegraficzny. I stała tak przez 10 lat, aż wszystkim zbrzydło podtrzymywanie fikcji, tym bardziej że przestało się to w sensie akademickiej kariery opłacać. Bo nikt nie lubi się ośmieszać gdy to się nie opłaca.
Opowiadam panu tę anegdotę aby zilustrować niedorzeczność pańskich słów. Prasłowian wymyślili: Józef Kostrzewski, Witold Hensel, Konrad Jażdżewski, wszystko utytułowani historycy i archeologowie.
Ci, którzy wykazali, że koncepcja prasłowian była funta kłaków warta to również byli historycy. Też utytułowani.
Więc proszę Pana aby Pan nie podpierał swoich wywodów takimi zdaniami jak „historycy mówią”, bo to nic nie znaczy. Z tym nie da się dyskutować. Proszę napisać jacy historycy, w oparciu o jakie źródła, do kogo i przede wszystkim gdzie to mówili, co mówili.
Wówczas będzie może możliwa ocena wiarygodności.
@ andsol
Musze przeprosić za nieporozumienie, bo na moment mi w głowie nie postało komentować Pana przekonania religijne. W poście takiego odniesienia nie ma.
„Autobiografię” Salomona Majmona przeczytam. Jednak dowiem się o XVIII w., a p. Daniels mówił o czasie obecnym.
@ MEF
Jak mi się wydaje.
To, co zostało Polakom wmuszone, to była poprzekręcana żydowska teologia. Z jednego boga powstał jeden w trzech postaciach, co i tak wyewoluowało w modlenie się do Bozi, która w oficjalnym zbiorze bogów postżydowskich religii nie występuje.
Dodać świętych, do których też ludzie się modlą, nie rozważając przedtem, że chodzi o to aby oni te modły przed oblicze Najważniejszego Boga donieśli. Ale modlą się do nich, robiąc tym samym z nich bogów.
Mogą takie słowa być denerwujące dla szczerego wyznawcy Jedynego Boga.
Swoją drogą, w jakich bogów wierzyli Żydzi przed Mojżeszem? Jedyna relacja to, zdaje mi się, Stary Testament. Według tej relacji też się trochę poszarpali, Mojrzesz im ołtarze poburzył i dali spokój. Tyle na temat wierności, i Polaków i Żydów dla swoich bogów.
Oczywiście oficjalnie mamy po jednym Bogu i jest to dokładnie ten sam.
Za to Arabowie mają Allaha, boga Księżyca, z którego zrobili sobie Boga Jedynego. Też wzięty od Żydów. To jest chyba po prostu efekt lenistwa, jeden kościół zamiast wielu. Po kilkudziesięciu latach zastanawiania się do takiego wniosku dochodzę.
Ateiści mają najlepiej. Więcej czasu wolnego. Co wygląda na najatrakcyjnejszą ofertę.
@ telemach
„Nie ma takiego homogenicznego bytu jak „historycy mówiący”.”
Prawda. Są konkretne osoby.
Tyle, że laik, czyli ja, musi wybrać z gromady jakieś nazwiska. Nie umiejąc porównać, nie wiedząc który był czy jest ważniejszy, rozsądniejszy, czy choćby pierwszy. Np.:
prof. Tomasz Strzembosz, dr Wojciech J. Muszyński, prof Marek Chodakiewicz, prof Paweł Machcewicz.
Oni wszyscy kwestionowali warsztat pana Grossa.
Jest tego oczywiście więcej.
Natomiast wyliczać gdzie mówili i co mówili gospodarz forum poprosił mnie nie robić. Pana telemacha bym poprosił znaleźć takie miejsce w Sieci, gdzie się spotykają i rozmawiają ludzie na takie tematy bez nienawiści, z godnością. Ja poszukałem, ad hoc, i jest trudno. Może Pan znajdzie.
Moim celem jest do nienawiści nie dopuszczać.
Chociaż migotanie słów pociąga. Piękne są.
Owszem, nazywają M.J.Chodakiewicza „profesorem”, ale jeśli „The Institute of World Politics” jest uczelnią, to jest nią też każda Akademia Hamburgera.
Majmona wspomniałem nie dla ilustrowania dnia dzisiejszego, a dla skomentowania zwrotu „Słynna tolerancja”.
@Pawel Tylinski
Cel chwalebny, ale dziwny wybór instrumentarium polemicznego. Co do Grossa to umówmy się, że jako emocjonalny i moralny spadkobierca ofiar ma prawo do większego marginesu tolerancji. Przykładać do człowieka z taką traumą tę samą drobiazgowość z jaką ocenia się np. warsztat ekologa piszącego o globalnym ociepleniu lub specjalisty od transportu rzecznego jest po prostu nieteges. Jeszcze bardziej decolage jest gdy czynią to duchowi spadkobiercy tych, którzy przed 1937 rokiem gonili po polskich ulicach żydowskie dzieci z okrzykiem „śmierć wrogom ojczyzny” na ustach. I pałką w garści. Jest wrażliwość czasu i miejsca, Jest wrażliwość sprawców i ofiar. I to są zupełnie różne wrażliwości.
Nie wiem jak ja bym patrzył na próby ukrywania przeszłości i wyparcia win indywidualnych przez zbiorowość gdybym żył ze świadomością, że moi rodzice tylko zrządzeniem losu nie zostali zagazowani (co spotkało jednak z reguły ich wszystkich pobratymców). Jest to dla mnie niewyobrażalne. Nie wiem do jakich środków bym się uciekał aby przypomnieć i przywrócić niewygodne fakty pamięci zbiorowej. Zapewne unikałbym lupy i cyrkla i linijki.
Paweł Tyliński
Ok. Przyjmę tą odpowiedź jako żądaną poprawkę, chociaż pański wpis ma kilka nowych błędów teologicznych. Mnie wystarczy że uniewinnił Pan Żydów z oskarżenia wprowadzenia chrześcijaństwa w Polsce. Także sugeruję rozszerzenie wiedzy o związkach między wczesnym chrześcijaństwem i greckim panteonem.
Zadał Pan kilka interesujących pytań odnośnie początków narodu żydowskiego. Odpowiedzi są proste i znajdują się już w Księdze Rodzaju.