Jeden prezydent i dwa miliony ciężarówek

Zaczęło się w poniedziałek. Jechaliśmy autostradą, więc znam pierwsze blokady z oglądu, nie z dalszych źródeł. Tak ze 150 km od Floripy w obie strony imponujące kolejki ciężarówek (pojedyńczo lub parami tam gdzie był pas pobocza) z jednym pasem, którymi jechały tylko samochody osobowe. Młodzi ludzie, palone opony, na początku policja z neutralnymi minami.

We wtorek zdumiałem się, że benzyna była w okolicznych stacjach o 5% droższa niż dzień wcześniej, ale w środę już żałowałem, że nie dopełniłem baku spokojnie i tanio, bo jedyna stacja (bliziutko oceanu, nie wszyscy kierowcy chcieli ryzykować jechanie aż tam, mogło to być na daremno) pozwoliła mi po 40 minutach odczekania w kolejce zapłacić po cenie o nowe 8% wyższej. Zmieściłem się w ich limicie opłaty (100 reali). I to chyba była ostatnia benzyna w sprzedaży w promieniu 30 km.

W środę BBC powiadomiła mnie, że prez. Temer doszedł do porozumienia z przywódcami protestów i wszystko wraca do normy.

W czwartek z Sieci dowiedzieliśmy się, że przed udaniem się na lotnisko pasażerowie powinno wywiedzieć się czy ich lot nie jest odwołany. A chłopak, który miał coś dla mnie zrobić wieczorem, zadzwonił i spytał czy nie lepiej zostawić to na piątek, bo może przyjść po obiedzie a w dzień lepiej to robić a on nie musi iść do pracy, bo jego fabryka jest bez materiału. Natomiast synowie powiadomili, że we Floripie autobusy przechodzą na sobotni rozkład jazdy, czyli rzadziej.

W piątek BBC znowu miała dla mnie nowiny z innego świata – prez. Temer doszedł do porozumienia z przywódcami protestów a z tymi, co nie wracają do normy on poradzi sobie akcją wojska. Protestujący w połowie tysiąca punktów blokad kierowcy mówią, że z ich przywódcami nikt nie rozmawiał, a o tamtych od Temera oni nigdy nic nie słyszeli.

W sobotę na lokalnej szosie ruch malutki, w supermarkecie i innych sklepach już czuje się przeróżne braki („zamówiliśmy, ale ciężarówki nie dojadą”) i w Sieci stoi, że dowódcy wojskowi z regionu południa powiadamiają, że nie użyją swoich jednostek przeciw kierowcom ciężarówek.

Podobno w Kongresie (tutejszy Sejm + Senat) przygotowują dokument dający Temerowi upoważnienie do ogłoszenia stanu wyjątkowego i działania jako Jedyny Przywódca (a może nawet i jako Pan Bóg) ale kierowcy najwyraźniej mają go w dupie. Bo w ciągu dwóch lat, od kiedy wygryzł puczem Dilmę i zaczął machlojki z Petrobras, było 115 podwyżek cen paliw (benzyna, diesel, gaz). Były uzasadniane podwyżką wartości dolara (który oscylował, po podwyżkach miał obniżki) ale to nie ma kropli sensu, bo jeszcze dwa lata temu Brazylia była prawie samowystarczalna w kwestii ropy naftowej (ponad 90%). Teraz produkuje dla siebie tylko 70% a reszta znika gdzieś i czemuś zagarnięta przez niewidzialną rękę międzynarodowego rynku.

W Brazylii w prawie milionie własnych samochodów ciężarowych pracuje tylu też kierowców robiących dostawy prawie wszystkiego. Inny milion, własność większych i wielkich przedsiębiorstw, jest obsługiwany przez półtora miliona kierowców. Wszyscy oni harują ciężko i zarabiają mało.

A więc to sporo ludzi. I wiele przedsiębiorstw upoważniło swoich kierowców, by wzięli udział w blokadach. Nikt (prócz Temera i jego 40 towarzyszy) nie radzi sobie przy takich cenach paliw. Porównywanie tych cen z cenami z innych krajów (ulubiona śpiewka rządzącej grupki) jest bez sensu gdy nie ma jednocześnie porównania kosztów życia i zarobków.

Po drugie, jest zdecydowane, prawie pełne popracie zwykłych ludzi. Nie partii politycznych (które oczywiście wciskają się ze swoimi trzema groszami), ale takich zupełnie bezimiennych, co musząc gdzieś jechać biorą do samochodu butle wody i kanapki, zatrzymują się przy blokadzie i dają to kierowcom.

A po trzecie, jest mit kierowcy. Stworzony kiedyś przez seriale tv, był (w moim odczuciu) odpowiednikiem północno-amerykańskiego mitu kowboja. Tu pastuch (szczególnie w wydaniu gaucho) też jest ceniony, ale w tv cały wdzięk owiewał aktorów-kierowców, przemierzających ten olbrzymi kraj i mających najdziwniejsze przygody. Myślę, że nic się nie dzieje przypadkiem, to chyba była część realizacji wielkiego planu pokrywania Brazylii szosami, po których miały jeździć Fordy (jak gdyby pociągi wyszły z mody, a rzeki nie istniały). Jakie by nie były motywy tworzenia mitu kierowcy, mit jest i z mitem walka nie jest łatwa.

Najgorsze dla Temera jest to, że nie ma na kogo zwalać odpowiedzialności. Dilma odsunięta od rządu, Lula w więzieniu, a kierowcy są bardzo zróźnicowani i łączy ich tylko jedno żądanie: obniżyć ceny paliw.

No więc nie wiem jaki będzie koniec, bo czegoś takiego nigdy w życiu nie widziałem, ale bardzo bym chciał, żeby Temer wyszedł z tego z honorem popełniając samobójstwo.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s