Pytanie jest na tyle dwuznaczne, że aż boje się odpowiedzieć. Znalazłem natomiast zupełnie jednoznaczną odpowiedź na pytanie, które w zasadzie jest retoryczne. Oto bowiem Kaja Godek, anglistka, członek rady nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL napisała na swoim twitterze tak: „Przede wszystkim warto zrozumieć różnicę między pedofilią jako naruszeniem własnego systemu wartości (Kościół) a pedofilią jako konsekwencją i częścią systemu wart. (lewica). Tyle w Kościele pedofilii, ile tam przenikło skutków rewolucji seksualnej przeprowadzanej przez lewicę”. Lgną i przenikają.
Ładne. To nawet zasługuje na elegijkę:
Rozpustna lewica
pokazała zad;
kler go wychędożył
nierad, ale rad.
A co do pytania, dwuznaczność bierze się z nieprzyzwoitej (inspirowanej przez piastowską lewicę) elastyczności naszej składni. Można odpowiadać, że „milion ma x zer” (bo zera są w jego zapisie), albo pytanie „kto ma milion?” odbić innym: „ilu posiadaczy ma tylko pekuniarne walory?”
Brakowało wyjaśnienia mechanizmu, ale tu to nieszczęsne stworzenie objaśnia swoją śmiałą hipotezę: https://natemat.pl/247451,kim-jest-kaja-godek-tlumaczy-kto-odpowiada-za-pedofilie-w-kosciele
Otóż lewica uczy dzieci seksu, a potem wyedukowane seksualnie dzieci uwodzą niewinnych księży:
„Podobnie jest ze standardami edukacji seksualnej WHO, które są dokumentem pedofilskim. Tam jest wprost napisane, że dzieci trzeba uczyć seksu. Wpisano tam również wymóg edukowania w zakresie skutecznej antykoncepcji dla dziewięciolatków – zakłada się zatem, że będą w sytuacji, gdy powinny jej użyć.”
Ale to tylko reinterpretacja wcześniejszej tombakowej myśli arcybiskupa Michalika: „Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”.
Za to w Adriatyku odłowiono żaglówkę z Polakiem. Delikwent nie kontaktował, nie władał językiem tudzież nogami. Pomiar wykazał 2,65 promila. Ogólna dyskusja narodowa, co to za Polak, co go głupie 2,65 tak sponiewierało.
Nie chcę bynajmniej umniejszać wkładu Michalika, ale on jednak tylko głupawo wyjaśniał, że dziecko szuka miłości bo nie znajduje jej w rodzinie, nie mieszał do tego edukacji i lewicy. Natomiast Godek objaśnia kompleksowo, a jej myśl skacze śmiało jak żaba: pedofilia jest programem lewicy, w Kościele wskutek rewolucji seksualnej pojawiło się lobby homoseksualne, tolerancja dla homoseksualistów doprowadziła do pedofilii (pedofilia łączy się z homoseksualizmem), molestowane w szkole treściami erotycznymi i zachęcane do aktywności seksualnej dzieci itd. Wszystko jasne. Pewnie sama tego nie wymyśliła, ale ma gotową odpowiedź na każde pytanie nieudolnego dziennikarza.
Nie przeczytam, bo Spiegel domaga się ode mnie dezaktywacji adblocka, czego nigdy nie zrobię (klauzula sumienia), choćbym miał czytać tylko Guardiana, ale wierzę na słowo. Ponieważ nie czytałem, czuję się jednak upoważniony do skomentowania słowami Ewangelisty (Łk 8:5-8).
Mimo aktywnego uBlock Origin czytałem bez żadnych ustępstw z mej strony. Używasz jakiegoś nadgorliwego adblokera, który zupełnie zapomniał jaka jest jego funkcja – dyskretne i skuteczne blokowanie uciążliwych reklam, a nie ostentacyjne demonstrowanie własnej obecności.
Faktycznie, po wymianie na uBlocka działa bez problemu: dziękuję!
Ach, no jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zespołów Boney M jest w tej chwili kilka, a każdy jak najbardziej ten jeden jedyny oryginalny. Nadmieniam, że zainstalowałem sobie właściwego uBlocka (Origin), nieświadom schizmy w łonie. Dziękuję raz jeszcze za rekomendację.
Korzystając z okazji chciałem zainteresować Gospodarza pomnikiem Sobieskiego, bo zdaje się, że dysponuje wciąż wolną przestrzenią ogrodową, a i pomnik się akurat odlewa. Wiedeń uznał się niegodnym takiego projektu artystycznego, Kraków jakoś też się nie garnie – jest szansa na pierwszy pomnik króla Jana w Brazylii.
Pociągająca sugestia, bo po odlaniu i osadzeniu pomnika już nie trzeba podlewać i pielić. Ale przed wyrażeniem formalnej zgody wolałbym się dowiedzieć czy ten Sobieski był zdrajca a jak tak to kogo. Bo nie tylko nowoczesność jest płynna i chętnie bym uniknął manifestacji i protestów tuż pod domem.
Weź od razu dwa. Ta nasza nieudolna kopia Mussoliniego obiecała podobno Erdoganowi pomnik jeźdźców osmańskich (pojących konie w Wiśle) pod Wawelem. Co ma akurat jakiś niewielki związek z czymkolwiek, bo wojska tureckie w ilościach wcale nie aż tak homeopatycznych obecne były w Galicji w czasie I Wojny Światowej. Tyle, że włodarze Krakowa nie zapałali w ogóle entuzjazmem, mimo że finansować projekt w całości miała TIKA (Turecka Agencja Współpracy i Koordynacji – oni się zajmują [od]budową meczetów, pomników na całym obszarze byłego Imperium i w ogóle robią propagandę kulturalną Ankary).
Więc jakbyś miał dwa, to jesteś kryty na obie strony. Na wszelki wypadek zorganizuj sobie jeszcze jakiś chiński pomnik; nie musi być duży, wystarczy żeby był liczny. To już będzie muzeum; małe, ale na Twoją wieś wystarczy. A kustosz to piękny tytuł dla emeryta.
Kwiku, przeczytałem, skoro już mogłem. Trochę jest to pars pro toto, ale z pedofilią kościelną takoż.
@kwik:
byłbym bardzo ostrożny jeśli chodzi o Fleischhauera. Obserwuję jego ewolucję od dobrych 15 lat i jego obsesja aby wreszcie dokonać na niemieckiej alternatywnej lewicy tego, co Niemcy nazywają „Vatermord” ulegała latami permanentnemu wzmożeniu. Tak długo, aż oślepł conieco na prawe oko.
Sprawa jest naprawdę (wbrew pozorom) bardzo skomplikowana. A niebezpieczeństwo pomieszania naiwnych i przeważnie niewinnych eksperymentów związanych z (często bezrefleksyjnym) łamaniem zasad uznanych a priori za opresyjne – z aktywistami ruchu pedofilskiego, którzy się do zielonej i alternatywnej kontrkultury próbowali „przylepić” jest nieuprawnione i krzywdzące.
Fleischhauer pakuje z rozkoszą do jednego worka szczerość Dannyego Cohn-Bendita z okresu frankfurckiego i późniejsze ekscesy apologetów pedofilii szukających w ruchu alternatywnym politycznej ojczyzny.
Zupełnie nieuprawniony i krzywdzący koktail.
@ telemach – sprawa nie jest aż tak skomplikowana, bo gdyby np. gigantyczna skala starannie ukrywanej przez KK pedofilii była już wtedy powszechnie znana, to żaden nawet maksymalnie bezmyślny lewak nie próbowałby „niewinnych eksperymentów” z dziećmi. W najlepszym razie sekta kretynów, a sądząc po obecnej postawie tych środowisk np. w sprawie GMO czy energetyki jądrowej niewiele się zmieniło.
@kwik
Jako lewak chciałbym zwrócić uwagę, że w sprawie GMO, jak i energetyki jądrowej mam postawę afirmacyjną. W moim lewackim bąbelku moja postawa nie jest odosobniona.
@kwik
Eeeetam.
Po pierwsze – (wybacz ale) nie mieszajmy prób współczesnej nam interpretacji faktów z faktami takimi jak były one odbierane onegdaj. Ani tych ostatnich z artykułami pisanymi (nierzadko) przez zgorzkniałych frustratów próbujących się odegrać na pokoleniu ojców za nieznośne antyautorytarne dzieciństwo zgotowane im przez pokolenie roku 1968. I nie zapomnijmy że mówimy tutaj o rzeczywistości równoległej jaką była wówczas (w stosunku do Polski) Europa Zachodnia.
Przełom lat 60-tych i 70-tych był związany z zupełnie inną percepcją rzeczywistości niż mamy ją obecnie. Ocenianie tych czasów, postaw, motywacji i zachowań a przede wszystkim zmian w obyczajowości z dzisiejszej perspektywy prowadzi do fałszywych wniosków. I przypisywania zupełnie nieadekwatnych motywów. Zwróć np. uwagę na ewolucję postawy wobec nagości, która zmieniła się wówczas radykalnie w ciągu kilku lat i był to masowy fenomen obyczajowy związany z przesunięciem granic tolerancji całego społeczeństwa ,a nie tylko tych, którzy uważali się wówczas (słusznie lub nie) za obyczajową awangardę. To samo dotyczyło kwestionowania tradycyjnego modelu rodziny, postawienie znaku zapytania przy pojęciu kazirodztwa (jako czynu penalizowanego przez system prawny), pojęcia tabu, wstydu, granic norm seksualnych.
Z faktu, że kolektyw autonomicznego przedszkola (tzw. Kinderladen) zaakceptował nagość dorosłych i dzieci w tej samej przestrzeni (nie zastanowiwszy się nad ewentualnymi komplikacjami i problemami, które mogą z tego wyniknąć) nie upoważnia jeszcze terlikowskich betonów do robienia z przyzwoitego i mądrego gościa jakim jest Cohn Bendit jakiegoś Eichmanna lewackiej pedofilii. DCB popełnił błąd polegający na tym, że uczciwie opisał tamte czasy (wraz z wszystkimi absurdalnymi zawirowaniami) nie zastanowiwszy się nad zmianą obyczajowego paradygmatu, która nastąpiła w międzyczasie. I nad tym, że granice tego co dopuszczalne przesunęły się w głowach.
Umówmy się więc może, że król Władysław J. który bzykał 12-letnią Jadwigę nie był pedofilem. On (i ona też) nawet nie wiedzieli, że coś takiego jak pedofilia istnieje)
Podobnie jak nie wie tego współcześnie pasztuński 60-letni pasterz prowadzący do swojej lepianki 6-letnią oblubienicę.
Odległe przykłady? Nie wiem. Od świata który miał miejsce na Zachodzie 50 lat temu dzieli nas pod pewnymi względami więcej niż jedna epoka.
@ telemach – większość tabu jest bardzo dobrze uzasadniona biologicznie, więc w ogóle nie ma powodu ani miejsca na ewolucję naszych postaw wobec np. kanibalizmu, koprofagii, zoofilii, nekrofilii, kazirodztwa, pedofilii itp. Tzn. tu ewolucję mamy już tak dawno za sobą, że tabu jest praktycznie uniwersalne i ponadczasowe. Nie było nigdy żadnej zmiany paradygmatu, a Cohn Bendit nawet jeśli teraz mądry to wtedy był (co najmniej) zdezorientowanym idiotą i nieukiem.
Każda kultura nie bez powodu szanuje granicę między dzieciństwem a dojrzałością (owszem nieco ale nie całkiem arbitralną), konformizm jest testem na normalność. Co innego z nagością, tu panuje ambiwalencja i łatwo o transgresje (niech się wstydzi ten kto widzi). Jeszcze niedawno w cieplejszych krajach zasłaniano wyłącznie genitalia. Pomieszanie nagości z seksualnością to trochę artefakt z naszych szerokości geograficznych, a bardziej efekt totalitarnych religii typu judaizm czy islam, pełnych różnych, często absurdalnych zakazów i nakazów.
@ junoxe – i może jeszcze używasz mikrofalówki i nie boisz się glutaminianu, co?
Jak dobrzy zawodnicy grają długie, techniczne wymiany z głębi pola, to amatorzy nie powinni kręcić się wokół kortu i wymachiwać rakietami, ale jednak zaryzykuję małą uwagę na temat przesuwania się granic obyczajowych. Pamiętacie tzw. aferę Kydryńskiego? „Chwilę przed zmierzchem” wydano w 1995 (dwa wydania). Afera wybuchła w 2011. Wystarczyło 16 lat, żeby z „zbioru chwilami mocnych, bolesnych impresji” książka stała się „obleśnym katalogiem marzeń rasisty-pedofila”.
Tzn. tu ewolucję mamy już tak dawno za sobą, że tabu jest praktycznie uniwersalne i ponadczasowe. Nie było nigdy żadnej zmiany paradygmatu, a Cohn Bendit nawet jeśli teraz mądry to wtedy był (co najmniej) zdezorientowanym idiotą i nieukiem.
Doprawdy?
Obawiam się, że chyba polegniesz jeśli będziesz się dalej kategorycznie upierał przy powyższych poglądach. Z całym szacunkiem, ale czym zamierzasz podeprzeć te kategoryczne stwierdzenia?
@babilas
Tak sądziłem, że nawrócisz do tego (moim zdaniem jednego z najładniejszych) postów nameste.Mnie się również przypomniał bo stanowi doskonały przykład obrazujący ewolucję percepcji i przesuwanie się granic tego co dopuszczalne/niedopuszczalne wteiwewte
Nie przeczę, że jest postęp – i bardzo dobrze. Ale właśnie, to nie jest całkiem wteiwewte, trendy są dość wyraźne, a próby powrotu do stanów sprzed skazane na niepowodzenie. Dlatego np. nie wierzę, że grafomania Kydryńskiego jeszcze kiedyś odzyska utraconą niewinność. Zresztą była żenująca już w 95, mocno spóźnione oburzenie miało chyba skompensować wcześniejsze gapiostwo.
Natomiast kategorycznie upieram się, że generalna percepcja kanibalizmu, koprofagii, zoofilii, nekrofilii, kazirodztwa i pedofilii w czasach historycznych nie uległa zmianie. Podpieram się wyłącznie niewiedzą, tzn. nie znam przykładów wskazujących, że było inaczej. Właśnie na tym, że nie ma żadnego wteiwewte w obszarze mocnych tabu możliwa jest ewolucja moralna. Gdybyśmy poszli za radą Swifta nie wynaleźlibyśmy socjalizmu, który jest chyba nieco lepszym rozwiązaniem.
@kwik:
Dynamika zmian postrzegania tego co jest społecznym tabu, a co już nie tak do końca bywa lub bywało jest tematem złożonym. Moim zdaniem naturalnie, które chyba jest odmienne od Twojego. Nie da rady w kilku linijkach. Kategoryczność sądów w oparciu o „spostrzeżenia własne” trochę do Ciebie nie pasuje, sądzę że warto porozmawiać. Ale chyba nie tutaj, nie powinniśmy rozwalać tego bloga polemiką nie mającą zbyt wiele wspólnego z treścią tego co komentujemy.
Chyba coś u siebie nabazgrzę. Dla odmiany.
Rozwalajcie, kochani, rozwalajcie. A że mógłbyś nieco częściej napisać coś u siebie, to zupełnie inna sprawa.
Nawiasem, czy nieszarganie świętości (a szczególnie akceptacja jej istnienia) to też odwieczne tabu?
Odwieczne tabu jest jakoś tam zinternalizowanie czyli siedzi w nas, a nieszarganie – z reguły lokalnych – świętości to raczej tylko prosta i całkiem rozsądna strategia unikania konfliktu. Zaczniemy szargać jeśli tylko nam się to opłaci.
Lubię kategoryczne sądy, łatwiej z nimi polemizować. Nie nalegam na ciągnięcie tematu, ale żeby nie zapomnieć – o ile rewolucja seksualna była nieźle uzasadniona pojawieniem się skutecznej i wygodnej antykoncepcji hormonalnej dla kobiet oraz zmniejszeniem lęku przed chorobami wenerycznymi (antybiotyki), o tyle rozszerzanie jej na dzieci było zupełnie bezpodstawne.
o tyle rozszerzanie jej na dzieci było zupełnie bezpodstawne.<<<
Kwiku, tak to wygląda z naszej dzisiejszej perspektywy. I dla nas. O co mi chodzi to to, że wówczas percepcja i osąd osadzone były w zupełnie odmiennym emocjonalnym i moralnym kontekście. Przyznanie dzieciom prawa do swobodnej ekspresji ich seksualności było w anyautorytarnych środowiskach pojmowane (być może głupio-naiwnie i bez zastanowienia się nad skutkami) jako część walki z opresyjnym , patriarchalnym i obyczajowo konserwatywnym społeczeństwem i wpisane w szerszy krajobraz „większej swobody i autonomii”. Podobnie było z kwestionowaniem tradycyjnego modelu rodziny, instytucji małżeństwa (jako instrumentu państwowej i/lub religijnej represji), monogamii jako normy w związku, prawa do otwartej afirmacji własnej tożsamości płciowej (jakakolwiek by ona nie była) itakdalej, itakdalej
Możemy naturalnie upierać się, że dzisiaj i wczoraj to jedno i to samo, a normy i ich postrzeganie są niezmienne jak mojżeszowe tablice ale wówczas mamy błaszczakowate werbalne poślizgi na poziomie intelektualnej sutereny (sodomici) a nie jakąkolwiek dyskusję. Bo tabuizacja jest procesem, a nie stanem. I na to przytoczyć można multum dowodów i przykładów.
Weź choćby jedzenie. Czy dwadzieścia lat temu ten artykuż (link poniżej) byłby do ogarnięcia bez czkawki? W Polsce przeważnie dalej nie jest, tu gdzie mieszkam ta rzeczywistość z rosnącym nowym tabu, które wypełnia coraz to nowe obszary rzeczywistości staje się faktem.
Szczepienie dzieci albo zmuszanie ich do mycia zębów to też element opresji, dziecko przecież intuicyjnie wie najlepiej co dla niego dobre. Wybacz, ale nie ma porządnego usprawiedliwienia dla tak ewidentnej głupoty, choć oczywiście warto próbować zrozumieć skąd się ona wzięła. Niestety skupiłeś się na usprawiedliwianiu kretynów zamiast ich uczciwie wypatroszyć.
Tak, to bardzo fajnie że mamy już taki dobrobyt, że zaczynamy mocno grymasić przy jedzeniu. Np. za komuny wegetarianizm by się jednak nie przebił. A w czasach prawdziwego głodu oczywiście zanikają wszelkie tabu pokarmowe, kultura słabsza od natury. Chociaż podobno Kurpie nawet jak głodowali nie zabijali bocianów i skowronków, nie jedli też psów i kotów. Czyli jednak nie głodowali aż tak strasznie jak mieszkańcy oblężonego Leningradu.
Dziwne, telemach obiecał że nie będzie, a ja chciałbym a nie mogę.
Zabronić nieletnim kontaktu z klerem. Albo odwrotnie.
PT Komentatorów przepraszam za kaprysy WordPressa, który zapeklował ich komentarze do lodówki. Już to naprawiłem.
@kwiku
Patroszyć to można było jeszcze jakieś 25 lat temu. Teraz już nie uchodzi, kopiącego się nie leży.
Po prostu świat się zmienia. I to nie zawsze na lepsze. Przynajmniej patrząc z mojej perspektywy. Negowanie zmian nie powstrzymuje ich. Ignorowanie również nie. Podejmowanie polemiki ze zjawiskami i zachowaniami, które oburzenie lub niezgodę budzą jeszcze jedynie na całkowitych peryferiach prowincji wydaje mi się stratą czasu. I energii. To tak na marginesie.
A z faktu, że coś dostrzegam nie wynika jeszcze że pochwalam lub potępiam.
Albo że, prawda, usprawiedliwiam.
I nie, nie jestem miłośnikiem antyautorytarnej ortodoksji, dosyć się napatrzyłem na wyniki – jednym z takich rezultatów jest przywołany przez Ciebie powyżej Jasio Fleischhauer. Straszny przypadek.
Z drugiej strony udało mi się (dotąd) przejść przez życie bez uderzenia własnego dziecka. Tak że zwolennikiem katowania maleństw w celach wychowawczych też nie jestem.
Nie jestem również zwolennikiem tezy, że prawda leży pośrodku (bo widzę, że nie leży).
galopującymajor bywa bardzo nierówny (miewam np. ochotę przepisać jego wynurzenia o tym jak Polska ma grać, żeby wygrać z Kolumbią), ale tym razem jest równy i celny. Natomiast D.Wildstein jest od dawna na tym samym poziomie, i to jest poziom D.Wildsteina (najłagodniej to określając).
@ andsol – ale po nieco optymistycznej notce przed meczem z Kolumbią, już po smutnym fakcie autor całkiem trzeźwo zauważył: „Kibicowanie Polsce jest trochę jak związek z nałogowcem – nigdy nie możesz w pełni zaufać, upadek czai się za każdym rogiem.”
No, ale nadal nie wiadomo, czy Wildstein znalazł tezy do swojego artykułu trałując na oślep internet i trafiając tutaj na wypowiedź kwika, czy też może jest jakieś repozytorium prawicowych mądrości, gdzie w zakładce „jak bronić kler przed zarzutami o pedofilię” jest to wszystko jak na talerzu (Cohn Bendit, „detabuizacja kolejnych przestrzeni życia” przez lewicę i ogólne „a w Ameryce murzynów biją”) i z tego wszyscy czerpią.
Może telemach po starej znajomości mógłby się dowiedzieć skąd czerpie tezy dziecko Wildsteina. Tak ono jak i Godek najwyraźniej promują głupiutką i karkołomną tezę o lewicowości jako źródle pedofilii (i wszelkiego innego zła). Tymczasem nie wiadomo jakie są przyczyny pedofilii i nie należy mylić lewicowości z leworęcznością (korelacja z leworęcznością też jest słaba).
Jak łatwo sprawdzić KK miał zauważalne kłopoty z pedofilami już w latach 40 ubiegłego wieku (a zapewne i wcześniej). Tradycyjnie załatwiał sprawę przerzucając ich do innych parafii, co oczywiście zwiększało tylko liczbę ofiar. A ofiary księży pedofilów wstydziły się mówić. To że wreszcie zaczęły to m.in. właśnie efekt lewicowego postępu i detabuizacji. I pewnie właśnie dlatego prawicowa konserwa tak strasznie bredzi przy okazji pedofilii w jej ulubionym tradycyjnym kościele.
Pytanie jest na tyle dwuznaczne, że aż boje się odpowiedzieć. Znalazłem natomiast zupełnie jednoznaczną odpowiedź na pytanie, które w zasadzie jest retoryczne. Oto bowiem Kaja Godek, anglistka, członek rady nadzorczej Warszawskich Zakładów Mechanicznych PZL napisała na swoim twitterze tak: „Przede wszystkim warto zrozumieć różnicę między pedofilią jako naruszeniem własnego systemu wartości (Kościół) a pedofilią jako konsekwencją i częścią systemu wart. (lewica). Tyle w Kościele pedofilii, ile tam przenikło skutków rewolucji seksualnej przeprowadzanej przez lewicę”. Lgną i przenikają.
Ładne. To nawet zasługuje na elegijkę:
Rozpustna lewica
pokazała zad;
kler go wychędożył
nierad, ale rad.
A co do pytania, dwuznaczność bierze się z nieprzyzwoitej (inspirowanej przez piastowską lewicę) elastyczności naszej składni. Można odpowiadać, że „milion ma x zer” (bo zera są w jego zapisie), albo pytanie „kto ma milion?” odbić innym: „ilu posiadaczy ma tylko pekuniarne walory?”
Brakowało wyjaśnienia mechanizmu, ale tu to nieszczęsne stworzenie objaśnia swoją śmiałą hipotezę:
https://natemat.pl/247451,kim-jest-kaja-godek-tlumaczy-kto-odpowiada-za-pedofilie-w-kosciele
Otóż lewica uczy dzieci seksu, a potem wyedukowane seksualnie dzieci uwodzą niewinnych księży:
„Podobnie jest ze standardami edukacji seksualnej WHO, które są dokumentem pedofilskim. Tam jest wprost napisane, że dzieci trzeba uczyć seksu. Wpisano tam również wymóg edukowania w zakresie skutecznej antykoncepcji dla dziewięciolatków – zakłada się zatem, że będą w sytuacji, gdy powinny jej użyć.”
Ale to tylko reinterpretacja wcześniejszej tombakowej myśli arcybiskupa Michalika: „Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga”.
Za to w Adriatyku odłowiono żaglówkę z Polakiem. Delikwent nie kontaktował, nie władał językiem tudzież nogami. Pomiar wykazał 2,65 promila. Ogólna dyskusja narodowa, co to za Polak, co go głupie 2,65 tak sponiewierało.
Nie chcę bynajmniej umniejszać wkładu Michalika, ale on jednak tylko głupawo wyjaśniał, że dziecko szuka miłości bo nie znajduje jej w rodzinie, nie mieszał do tego edukacji i lewicy. Natomiast Godek objaśnia kompleksowo, a jej myśl skacze śmiało jak żaba: pedofilia jest programem lewicy, w Kościele wskutek rewolucji seksualnej pojawiło się lobby homoseksualne, tolerancja dla homoseksualistów doprowadziła do pedofilii (pedofilia łączy się z homoseksualizmem), molestowane w szkole treściami erotycznymi i zachęcane do aktywności seksualnej dzieci itd. Wszystko jasne. Pewnie sama tego nie wymyśliła, ale ma gotową odpowiedź na każde pytanie nieudolnego dziennikarza.
Natomiast faktem jest, że lewactwo (niemieckie przynajmniej) eksperymentowało z pedofilią wcale tego nie ukrywając: http://www.spiegel.de/international/zeitgeist/the-sexual-revolution-and-children-how-the-left-took-things-too-far-a-702679-3.html
Nie przeczytam, bo Spiegel domaga się ode mnie dezaktywacji adblocka, czego nigdy nie zrobię (klauzula sumienia), choćbym miał czytać tylko Guardiana, ale wierzę na słowo. Ponieważ nie czytałem, czuję się jednak upoważniony do skomentowania słowami Ewangelisty (Łk 8:5-8).
Mimo aktywnego uBlock Origin czytałem bez żadnych ustępstw z mej strony. Używasz jakiegoś nadgorliwego adblokera, który zupełnie zapomniał jaka jest jego funkcja – dyskretne i skuteczne blokowanie uciążliwych reklam, a nie ostentacyjne demonstrowanie własnej obecności.
Faktycznie, po wymianie na uBlocka działa bez problemu: dziękuję!
Chciałem jeszcze tylko podkreślić, że chwaliłem uBlock Origin, a nie uBlock. Historia jest jak zwykle zawiła: https://en.wikipedia.org/wiki/UBlock_Origin#uBlock_(ublock.org)
Ach, no jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Zespołów Boney M jest w tej chwili kilka, a każdy jak najbardziej ten jeden jedyny oryginalny. Nadmieniam, że zainstalowałem sobie właściwego uBlocka (Origin), nieświadom schizmy w łonie. Dziękuję raz jeszcze za rekomendację.
Korzystając z okazji chciałem zainteresować Gospodarza pomnikiem Sobieskiego, bo zdaje się, że dysponuje wciąż wolną przestrzenią ogrodową, a i pomnik się akurat odlewa. Wiedeń uznał się niegodnym takiego projektu artystycznego, Kraków jakoś też się nie garnie – jest szansa na pierwszy pomnik króla Jana w Brazylii.
Pociągająca sugestia, bo po odlaniu i osadzeniu pomnika już nie trzeba podlewać i pielić. Ale przed wyrażeniem formalnej zgody wolałbym się dowiedzieć czy ten Sobieski był zdrajca a jak tak to kogo. Bo nie tylko nowoczesność jest płynna i chętnie bym uniknął manifestacji i protestów tuż pod domem.
Weź od razu dwa. Ta nasza nieudolna kopia Mussoliniego obiecała podobno Erdoganowi pomnik jeźdźców osmańskich (pojących konie w Wiśle) pod Wawelem. Co ma akurat jakiś niewielki związek z czymkolwiek, bo wojska tureckie w ilościach wcale nie aż tak homeopatycznych obecne były w Galicji w czasie I Wojny Światowej. Tyle, że włodarze Krakowa nie zapałali w ogóle entuzjazmem, mimo że finansować projekt w całości miała TIKA (Turecka Agencja Współpracy i Koordynacji – oni się zajmują [od]budową meczetów, pomników na całym obszarze byłego Imperium i w ogóle robią propagandę kulturalną Ankary).
Więc jakbyś miał dwa, to jesteś kryty na obie strony. Na wszelki wypadek zorganizuj sobie jeszcze jakiś chiński pomnik; nie musi być duży, wystarczy żeby był liczny. To już będzie muzeum; małe, ale na Twoją wieś wystarczy. A kustosz to piękny tytuł dla emeryta.
Kwiku, przeczytałem, skoro już mogłem. Trochę jest to pars pro toto, ale z pedofilią kościelną takoż.
@kwik:
byłbym bardzo ostrożny jeśli chodzi o Fleischhauera. Obserwuję jego ewolucję od dobrych 15 lat i jego obsesja aby wreszcie dokonać na niemieckiej alternatywnej lewicy tego, co Niemcy nazywają „Vatermord” ulegała latami permanentnemu wzmożeniu. Tak długo, aż oślepł conieco na prawe oko.
Sprawa jest naprawdę (wbrew pozorom) bardzo skomplikowana. A niebezpieczeństwo pomieszania naiwnych i przeważnie niewinnych eksperymentów związanych z (często bezrefleksyjnym) łamaniem zasad uznanych a priori za opresyjne – z aktywistami ruchu pedofilskiego, którzy się do zielonej i alternatywnej kontrkultury próbowali „przylepić” jest nieuprawnione i krzywdzące.
Fleischhauer pakuje z rozkoszą do jednego worka szczerość Dannyego Cohn-Bendita z okresu frankfurckiego i późniejsze ekscesy apologetów pedofilii szukających w ruchu alternatywnym politycznej ojczyzny.
Zupełnie nieuprawniony i krzywdzący koktail.
@ telemach – sprawa nie jest aż tak skomplikowana, bo gdyby np. gigantyczna skala starannie ukrywanej przez KK pedofilii była już wtedy powszechnie znana, to żaden nawet maksymalnie bezmyślny lewak nie próbowałby „niewinnych eksperymentów” z dziećmi. W najlepszym razie sekta kretynów, a sądząc po obecnej postawie tych środowisk np. w sprawie GMO czy energetyki jądrowej niewiele się zmieniło.
@kwik
Jako lewak chciałbym zwrócić uwagę, że w sprawie GMO, jak i energetyki jądrowej mam postawę afirmacyjną. W moim lewackim bąbelku moja postawa nie jest odosobniona.
@kwik
Eeeetam.
Po pierwsze – (wybacz ale) nie mieszajmy prób współczesnej nam interpretacji faktów z faktami takimi jak były one odbierane onegdaj. Ani tych ostatnich z artykułami pisanymi (nierzadko) przez zgorzkniałych frustratów próbujących się odegrać na pokoleniu ojców za nieznośne antyautorytarne dzieciństwo zgotowane im przez pokolenie roku 1968. I nie zapomnijmy że mówimy tutaj o rzeczywistości równoległej jaką była wówczas (w stosunku do Polski) Europa Zachodnia.
Przełom lat 60-tych i 70-tych był związany z zupełnie inną percepcją rzeczywistości niż mamy ją obecnie. Ocenianie tych czasów, postaw, motywacji i zachowań a przede wszystkim zmian w obyczajowości z dzisiejszej perspektywy prowadzi do fałszywych wniosków. I przypisywania zupełnie nieadekwatnych motywów. Zwróć np. uwagę na ewolucję postawy wobec nagości, która zmieniła się wówczas radykalnie w ciągu kilku lat i był to masowy fenomen obyczajowy związany z przesunięciem granic tolerancji całego społeczeństwa ,a nie tylko tych, którzy uważali się wówczas (słusznie lub nie) za obyczajową awangardę. To samo dotyczyło kwestionowania tradycyjnego modelu rodziny, postawienie znaku zapytania przy pojęciu kazirodztwa (jako czynu penalizowanego przez system prawny), pojęcia tabu, wstydu, granic norm seksualnych.
Z faktu, że kolektyw autonomicznego przedszkola (tzw. Kinderladen) zaakceptował nagość dorosłych i dzieci w tej samej przestrzeni (nie zastanowiwszy się nad ewentualnymi komplikacjami i problemami, które mogą z tego wyniknąć) nie upoważnia jeszcze terlikowskich betonów do robienia z przyzwoitego i mądrego gościa jakim jest Cohn Bendit jakiegoś Eichmanna lewackiej pedofilii. DCB popełnił błąd polegający na tym, że uczciwie opisał tamte czasy (wraz z wszystkimi absurdalnymi zawirowaniami) nie zastanowiwszy się nad zmianą obyczajowego paradygmatu, która nastąpiła w międzyczasie. I nad tym, że granice tego co dopuszczalne przesunęły się w głowach.
Umówmy się więc może, że król Władysław J. który bzykał 12-letnią Jadwigę nie był pedofilem. On (i ona też) nawet nie wiedzieli, że coś takiego jak pedofilia istnieje)
Podobnie jak nie wie tego współcześnie pasztuński 60-letni pasterz prowadzący do swojej lepianki 6-letnią oblubienicę.
Odległe przykłady? Nie wiem. Od świata który miał miejsce na Zachodzie 50 lat temu dzieli nas pod pewnymi względami więcej niż jedna epoka.
@telemach
ilustracja z tamtej epoki/cywilizacji
https://www.popsike.com/SCORPIONS-virgin-killer-SUPER-RARE-original-NM-1976-banned-cover-LP/150671549785.html
@ telemach – większość tabu jest bardzo dobrze uzasadniona biologicznie, więc w ogóle nie ma powodu ani miejsca na ewolucję naszych postaw wobec np. kanibalizmu, koprofagii, zoofilii, nekrofilii, kazirodztwa, pedofilii itp. Tzn. tu ewolucję mamy już tak dawno za sobą, że tabu jest praktycznie uniwersalne i ponadczasowe. Nie było nigdy żadnej zmiany paradygmatu, a Cohn Bendit nawet jeśli teraz mądry to wtedy był (co najmniej) zdezorientowanym idiotą i nieukiem.
Każda kultura nie bez powodu szanuje granicę między dzieciństwem a dojrzałością (owszem nieco ale nie całkiem arbitralną), konformizm jest testem na normalność. Co innego z nagością, tu panuje ambiwalencja i łatwo o transgresje (niech się wstydzi ten kto widzi). Jeszcze niedawno w cieplejszych krajach zasłaniano wyłącznie genitalia. Pomieszanie nagości z seksualnością to trochę artefakt z naszych szerokości geograficznych, a bardziej efekt totalitarnych religii typu judaizm czy islam, pełnych różnych, często absurdalnych zakazów i nakazów.
@ junoxe – i może jeszcze używasz mikrofalówki i nie boisz się glutaminianu, co?
Jak dobrzy zawodnicy grają długie, techniczne wymiany z głębi pola, to amatorzy nie powinni kręcić się wokół kortu i wymachiwać rakietami, ale jednak zaryzykuję małą uwagę na temat przesuwania się granic obyczajowych. Pamiętacie tzw. aferę Kydryńskiego? „Chwilę przed zmierzchem” wydano w 1995 (dwa wydania). Afera wybuchła w 2011. Wystarczyło 16 lat, żeby z „zbioru chwilami mocnych, bolesnych impresji” książka stała się „obleśnym katalogiem marzeń rasisty-pedofila”.
Tutaj link dla odświeżenia pamięci.
Doprawdy?
Obawiam się, że chyba polegniesz jeśli będziesz się dalej kategorycznie upierał przy powyższych poglądach. Z całym szacunkiem, ale czym zamierzasz podeprzeć te kategoryczne stwierdzenia?
@babilas
Tak sądziłem, że nawrócisz do tego (moim zdaniem jednego z najładniejszych) postów nameste.Mnie się również przypomniał bo stanowi doskonały przykład obrazujący ewolucję percepcji i przesuwanie się granic tego co dopuszczalne/niedopuszczalne wteiwewte
Nie przeczę, że jest postęp – i bardzo dobrze. Ale właśnie, to nie jest całkiem wteiwewte, trendy są dość wyraźne, a próby powrotu do stanów sprzed skazane na niepowodzenie. Dlatego np. nie wierzę, że grafomania Kydryńskiego jeszcze kiedyś odzyska utraconą niewinność. Zresztą była żenująca już w 95, mocno spóźnione oburzenie miało chyba skompensować wcześniejsze gapiostwo.
Natomiast kategorycznie upieram się, że generalna percepcja kanibalizmu, koprofagii, zoofilii, nekrofilii, kazirodztwa i pedofilii w czasach historycznych nie uległa zmianie. Podpieram się wyłącznie niewiedzą, tzn. nie znam przykładów wskazujących, że było inaczej. Właśnie na tym, że nie ma żadnego wteiwewte w obszarze mocnych tabu możliwa jest ewolucja moralna. Gdybyśmy poszli za radą Swifta nie wynaleźlibyśmy socjalizmu, który jest chyba nieco lepszym rozwiązaniem.
@kwik:
Dynamika zmian postrzegania tego co jest społecznym tabu, a co już nie tak do końca bywa lub bywało jest tematem złożonym. Moim zdaniem naturalnie, które chyba jest odmienne od Twojego. Nie da rady w kilku linijkach. Kategoryczność sądów w oparciu o „spostrzeżenia własne” trochę do Ciebie nie pasuje, sądzę że warto porozmawiać. Ale chyba nie tutaj, nie powinniśmy rozwalać tego bloga polemiką nie mającą zbyt wiele wspólnego z treścią tego co komentujemy.
Chyba coś u siebie nabazgrzę. Dla odmiany.
Rozwalajcie, kochani, rozwalajcie. A że mógłbyś nieco częściej napisać coś u siebie, to zupełnie inna sprawa.
Nawiasem, czy nieszarganie świętości (a szczególnie akceptacja jej istnienia) to też odwieczne tabu?
Odwieczne tabu jest jakoś tam zinternalizowanie czyli siedzi w nas, a nieszarganie – z reguły lokalnych – świętości to raczej tylko prosta i całkiem rozsądna strategia unikania konfliktu. Zaczniemy szargać jeśli tylko nam się to opłaci.
Lubię kategoryczne sądy, łatwiej z nimi polemizować. Nie nalegam na ciągnięcie tematu, ale żeby nie zapomnieć – o ile rewolucja seksualna była nieźle uzasadniona pojawieniem się skutecznej i wygodnej antykoncepcji hormonalnej dla kobiet oraz zmniejszeniem lęku przed chorobami wenerycznymi (antybiotyki), o tyle rozszerzanie jej na dzieci było zupełnie bezpodstawne.
Kwiku, tak to wygląda z naszej dzisiejszej perspektywy. I dla nas. O co mi chodzi to to, że wówczas percepcja i osąd osadzone były w zupełnie odmiennym emocjonalnym i moralnym kontekście. Przyznanie dzieciom prawa do swobodnej ekspresji ich seksualności było w anyautorytarnych środowiskach pojmowane (być może głupio-naiwnie i bez zastanowienia się nad skutkami) jako część walki z opresyjnym , patriarchalnym i obyczajowo konserwatywnym społeczeństwem i wpisane w szerszy krajobraz „większej swobody i autonomii”. Podobnie było z kwestionowaniem tradycyjnego modelu rodziny, instytucji małżeństwa (jako instrumentu państwowej i/lub religijnej represji), monogamii jako normy w związku, prawa do otwartej afirmacji własnej tożsamości płciowej (jakakolwiek by ona nie była) itakdalej, itakdalej
Możemy naturalnie upierać się, że dzisiaj i wczoraj to jedno i to samo, a normy i ich postrzeganie są niezmienne jak mojżeszowe tablice ale wówczas mamy błaszczakowate werbalne poślizgi na poziomie intelektualnej sutereny (sodomici) a nie jakąkolwiek dyskusję. Bo tabuizacja jest procesem, a nie stanem. I na to przytoczyć można multum dowodów i przykładów.
Weź choćby jedzenie. Czy dwadzieścia lat temu ten artykuż (link poniżej) byłby do ogarnięcia bez czkawki? W Polsce przeważnie dalej nie jest, tu gdzie mieszkam ta rzeczywistość z rosnącym nowym tabu, które wypełnia coraz to nowe obszary rzeczywistości staje się faktem.
https://www.theguardian.com/science/2018/feb/01/cultural-taboos-around-food-are-powerful-could-vegans-change-ours-mary-ann-ochota
@andsol:
przepraszam i już nie będę.
Nie będziesz już pisał u siebie?
Szczepienie dzieci albo zmuszanie ich do mycia zębów to też element opresji, dziecko przecież intuicyjnie wie najlepiej co dla niego dobre. Wybacz, ale nie ma porządnego usprawiedliwienia dla tak ewidentnej głupoty, choć oczywiście warto próbować zrozumieć skąd się ona wzięła. Niestety skupiłeś się na usprawiedliwianiu kretynów zamiast ich uczciwie wypatroszyć.
Tak, to bardzo fajnie że mamy już taki dobrobyt, że zaczynamy mocno grymasić przy jedzeniu. Np. za komuny wegetarianizm by się jednak nie przebił. A w czasach prawdziwego głodu oczywiście zanikają wszelkie tabu pokarmowe, kultura słabsza od natury. Chociaż podobno Kurpie nawet jak głodowali nie zabijali bocianów i skowronków, nie jedli też psów i kotów. Czyli jednak nie głodowali aż tak strasznie jak mieszkańcy oblężonego Leningradu.
Dziwne, telemach obiecał że nie będzie, a ja chciałbym a nie mogę.
Znów kler molestowany przez rozpustnych nieletnich.
Zabronić nieletnim kontaktu z klerem. Albo odwrotnie.
PT Komentatorów przepraszam za kaprysy WordPressa, który zapeklował ich komentarze do lodówki. Już to naprawiłem.
@kwiku
Patroszyć to można było jeszcze jakieś 25 lat temu. Teraz już nie uchodzi, kopiącego się nie leży.
Po prostu świat się zmienia. I to nie zawsze na lepsze. Przynajmniej patrząc z mojej perspektywy. Negowanie zmian nie powstrzymuje ich. Ignorowanie również nie. Podejmowanie polemiki ze zjawiskami i zachowaniami, które oburzenie lub niezgodę budzą jeszcze jedynie na całkowitych peryferiach prowincji wydaje mi się stratą czasu. I energii. To tak na marginesie.
A z faktu, że coś dostrzegam nie wynika jeszcze że pochwalam lub potępiam.
Albo że, prawda, usprawiedliwiam.
I nie, nie jestem miłośnikiem antyautorytarnej ortodoksji, dosyć się napatrzyłem na wyniki – jednym z takich rezultatów jest przywołany przez Ciebie powyżej Jasio Fleischhauer. Straszny przypadek.
Z drugiej strony udało mi się (dotąd) przejść przez życie bez uderzenia własnego dziecka. Tak że zwolennikiem katowania maleństw w celach wychowawczych też nie jestem.
Nie jestem również zwolennikiem tezy, że prawda leży pośrodku (bo widzę, że nie leży).
To tak z grubsza.
https://galopujacymajor.wordpress.com/2018/09/13/wildsteiny-sa-jak-zmywarki/
Przepraszam: nie mogłem się powstrzymać. Wszelkie podobieństwo do argumentów używanych przez PT Polemistów zupełnie przypadkowe i niezamierzone.
galopującymajor bywa bardzo nierówny (miewam np. ochotę przepisać jego wynurzenia o tym jak Polska ma grać, żeby wygrać z Kolumbią), ale tym razem jest równy i celny. Natomiast D.Wildstein jest od dawna na tym samym poziomie, i to jest poziom D.Wildsteina (najłagodniej to określając).
@ andsol – ale po nieco optymistycznej notce przed meczem z Kolumbią, już po smutnym fakcie autor całkiem trzeźwo zauważył: „Kibicowanie Polsce jest trochę jak związek z nałogowcem – nigdy nie możesz w pełni zaufać, upadek czai się za każdym rogiem.”
No, ale nadal nie wiadomo, czy Wildstein znalazł tezy do swojego artykułu trałując na oślep internet i trafiając tutaj na wypowiedź kwika, czy też może jest jakieś repozytorium prawicowych mądrości, gdzie w zakładce „jak bronić kler przed zarzutami o pedofilię” jest to wszystko jak na talerzu (Cohn Bendit, „detabuizacja kolejnych przestrzeni życia” przez lewicę i ogólne „a w Ameryce murzynów biją”) i z tego wszyscy czerpią.
Może telemach po starej znajomości mógłby się dowiedzieć skąd czerpie tezy dziecko Wildsteina. Tak ono jak i Godek najwyraźniej promują głupiutką i karkołomną tezę o lewicowości jako źródle pedofilii (i wszelkiego innego zła). Tymczasem nie wiadomo jakie są przyczyny pedofilii i nie należy mylić lewicowości z leworęcznością (korelacja z leworęcznością też jest słaba).
Jak łatwo sprawdzić KK miał zauważalne kłopoty z pedofilami już w latach 40 ubiegłego wieku (a zapewne i wcześniej). Tradycyjnie załatwiał sprawę przerzucając ich do innych parafii, co oczywiście zwiększało tylko liczbę ofiar. A ofiary księży pedofilów wstydziły się mówić. To że wreszcie zaczęły to m.in. właśnie efekt lewicowego postępu i detabuizacji. I pewnie właśnie dlatego prawicowa konserwa tak strasznie bredzi przy okazji pedofilii w jej ulubionym tradycyjnym kościele.