– A ten Alik – tu zajrzał do notatek, jak gdyby nie pamiętał dobrze nazwiska – Aleksander Wajnberg, spotkał go pan? To przyjaciel andsola, prawda?
– Tak, widziałem go u andsola – z jeszcze niewinniejszą miną potwierdził Wacek. – On bardzo ładnie śpiewa.
Kapitan Ubek aż podskoczył na krześle:
– Co pan chce przez to powiedzieć?
Wkrótce potem Alik wyjechał, jak zresztą zapowiadał. Zamiast podjąć w Stanach studia matematyki (był bardzo obiecującym studentem) wdał się w medycynę. Minęły lata i został chirurgiem, kardiologiem. Z tego, co Edek, mój znajomy z Rio de Janeiro, a szwagier Alika mówi, sławnym i wziętym. I nadal śpiewa, ale teraz już nie solo z gitarą, a z żoną i córkami.
I niedawno całą rodziną poszli do dobrze wyposażonego studia w Nowym Jorku i się nagrali. I śpiewają w różnych językach i różne piosenki, ale wiele z nich znamy. Bo to nasze, czyli polskie, albo rosyjskie, albo żydowskie, albo jakoś w ogóle znane. I każdy może tego posłuchać. Nawet kapitan Ubek, jeśli nie leży już na jakimś katolickim cmentarzu jako zasłużony bankier albo działacz o Polskę prawa i sprawiedliwości. A jak żyje, to słuchając może mruczeć na użytek rodziny i sąsiadów na temat Esterki i ciągu dalszego, który dzielnie starał się usunąć z Kraju.
Dzień dobry, przepraszam że „tą drogą”, jestem jednym z organizatorów Jubileuszu 100 lecia urodzin Bolesława Gleichgewichta. Przymierzamy się do opublikowania wspomnień BG znajdujących się na Pana stronie. Proszę o kontakt celem ustalenia/wyjaśnienia uwarunkowań prawnych. Pozdrawiam KT
Dzień dobry. Na wejściu do moich stron, http://www.andsol.org jest u góry po lewej stronie dojście do mojego e-adresu. W razie czegu służę numerem komórki dla WhatsApp.
Kapitan U. żyje. On jest nieśmiertelny.