Setka

To dzisiaj Bolesław Gleichgewicht kończy sto lat. Uroczystość jest ściśle rodzinna – publiczne świętowanie było już przed paru tygodniami w Instytucie Informatyki UWr. Mówią, że było tłoczno, radośnie i ciekawie.

Od tego czasu nie zdołałem porządnie z nim porozmawiać, bo albo jest zmęczony właśnie udzielonym wywiadem, albo za dziesięć minut przyjdzie na wywiad dziennikarz z fotografem. Poczekam, za parę tygodni im to minie.

Żeby nie wyglądało na to, że tylko przypominam o dacie, zamiast powiedzieć dziś jeszcze o czymś, co usłyszałem kiedyś od Stulatka, powiem o paru rzeczach, których nie słyszałem, bo je omijał albo zdecydowanie ucinał.

Bardzo mało mówił o czasach gdy ukrywał się przed ubecją Kiszczaka – a przecież intensywnie działając w podziemiu. Zawsze to kojarzyłem sobie ze wspomnieniami działaczy PPS-u jeszcze z czasu caratu: kiedyś przysięgli, że nie będą mówili, więc nie mówili. Nigdy. Taka etyka działaczy, dziś prawie zapomniana.

Zupełnie usuwał w cień różne absmaki, które pojawiały się w pracy, w Instytucie Matematycznym. Chyba w ciągu lat rozmów raz tylko wydobył się smutek gdy mówił o tym jak potraktowano prace jego doktorantek, bliźniaczek Wanke. No ale złe traktowane kobiet, żeby ukarać mężczyznę to taki starodawny polski sport. I chyba nigdy nie wybaczył dowcipnisiom z Opola gdy przy powrocie z wykładu znalazł w swojej walizce damskie rajstopy. Zagranie by było bardzo śmieszne w przypadku wielu wrocławskich matematyków, gdzie o wymianie żon i partnerek aż huczało, ale jak raz odstawiono ten dowcip człowiekowi o rzadkiej lojalności w stosunku do małżonki.

Nie słyszałem ubolewań spowodowanych przez incydenty antysemickie. Raz tylko opowiadał rozbawiony jak na urodzinach jego bardzo już pijany gość oświadczył: „moja wizyta u ciebie to wielki honor. Bo żebym ja, polski szlachcic, odwiedził na urodziny żydowinę…” Szlachcic dostał po pysku, odesłano go do domu – następnego dnia bardzo się sumitował.

Oczywiście mgła tego, co podobno nie jest u nas wyssane z mlekiem matki, zawsze była w pobliżu. Wiedział jak by czarna sotnia zareagowała na próbę kandytowania do Senatu, więc zrezygnował, choć bardzo słynni i wpływowi ludzie go do tego zachęcali. I tylko raz powiedział coś bolesnego: że gdyby wracając z ZSRR wiedział o Jedwabnem i innych podobnych miejscowościach, może by wprost pojechał gdziekolwiek, ale nie zostając w Polsce. Mogę tylko dodać, że całe szczęście dla pokoleń studentów, dla Solidarności i dla rzeszy przyjaciół, że nie wiedział.

I w końcu: kobiety. Powojenny ZSRR, niedobór mężczyzn, są rozrywani, kalecy, jacykolwiek – więc łatwo wyobrazić sobie jak był traktowany postawny, sympatyczny, inteligentny, wykształcony z „inostrannym” szykiem. Wyobrazić sobie można, ale o przygodach z paniami nie usłyszałem nigdy jednego, jedynego słowa. To milczenie nie brało się tylko z szacunku dla tej Rosjanki, która wyszła za niego i opuściła dla niego swój kraj – to sprawa klasy. Bywają na tym świecie prawdziwi dżentelmeni.

3 myśli na temat “Setka

  1. Bywają. Coraz trudniej ich spotkać, ponieważ — w odróżnieniu od tych innych — milczą o tym.

  2. Pamiętam szątkowo czyli bezdetalicznie. W związku z tym mogę nadużywać słowa „chyba”.
    Chyba ze 3 lub 4 lata temu, stacja chyba RDC, jeszcze (chyba) przed wyrzuceniem audycji pt. (chyba) „Niedzieli z filozofią” dwóch gości pamiętających czasy początków telewizji w PRL rozmawiali o tamtych zdarzeniach z pozycji uczestników i młodszy od nich prowadzący. Oczywiście padały nazwiska i anegdoty. Wspomnieli mimochodem o jednej pani, która była w kręgu zainteresowań ówczesnych mężczyzn z powodu swoich walorów. Panowie komentowali zachowanie samców, pani niczego nie ujmując ani niczego nie sugerując. Po prostu atmosfera męskiej szatni tamtych lat. Jedyną osobą anonimową w tej relacji pozostawała owa niewiasta. Kiedy anegdota się zakończyła, prowadzący wystrzelił (chyba) cytuję:
    – A jak się ta pani nazywała?
    Nastąpiła cisza chwilowa. Nazwałbym tę ciszę konsternacją. Pewnie byli i tacy co czekali w napięciu. Na to jeden z gości:
    – Może chciałby Pan numer telefonu?
    O ile pamiętam (czyli chyba) prowadzącemu zajęło sporo czasu (jak na audycję radiową na żywo) zorientowanie się, że to również był żarcik. Po audycji zostało mi wrażenie, że prowadzący nie zrozumiał.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s