(W zasadzie The Guardian dostał w roku 2014 nagrodę Pulitzera za reportaże o tym jak NSA – National Security Agency – szpieguje obywateli, ale uznaje się powszechnie, że piszący dla niego Greenwald ją otrzymał).
A teraz prezydent musi oglądać jak ten dziennikarz obija jak gruszkę treningową jego ministra sprawiedliwości, Sérgio Moro, człowieka, który usunął mu Lulę z drogi do prezydentury.
W niedzielę późnym wieczorem The Intercept zamieścił serię wirtualnych bomb. (Jest streszczenie tych artykułów po angielsku). Na początek kopie SMS-ów, które Deltan Dallagnol, naczelny prokurator z grupy trzynastu, wymieniał z kolegami, szukając od roku 2010 czegoś, co by służyło do oskarżania Luli o korupcję. A miał poważne wątpliwości co do wartości dowodów, dotyczących mieszkania Luli w Guarujá. Potem SMS-y bez osłonek pokazujące, że prokurator robił co mógł i czego nie mógł, by uniemożliwić dziennikarzom wywiad z Lulą przed wyborami, bo choć całej intencji 78% głosów na niego nie byłby w stanie przekazać Haddadowi, kandydatowi PT, to jednak taki wywiad mógł istotnie zaważyć na wyniku wyborów.
Najtrudniejsze do wyłgania się, że nic się nie stało będzie część korespondencji między sędzią Sérgio Moro, słynnym z procesów zwanych Lava Jato (kalka z Car Wash czyli Myjnia) a owym prokuratorem, dotycząca procesu Luli. Naga i nienegowalna prawda: przed procesem sędzia współpracuje z prokuratorem, podsuwa mu świadków, strofuje za opóźnienia, sugeruje strategię procesową.
Cyrk z Lava Jato (sadzano ludzi z państwowej firmy Petrobras, z giganta budowlanego Odebrecht) był tak popularny, że mówiono tu i tam o nieprzekupnym sędzi, który miał szanse kiedyś zostać nawet prezydentem. Jego nieprzekupność była już wcześniej z lekka zraniona sugestiami, że gdyby policzyć jego majątek z tym, co jest przepisane na jego żonę, to by wyszło tego dziwnie dużo, ale teraz, już po pierwszym wylewie komentarzy sieciowych, szybkie wywiady uliczne na temat obecnego ministra sprawiedliwości nie zostawiają wątpliwości: jego gwiazda zgasła.
Adwokaci zgodnie mówią, że publikacja owych SMS-ów nie może być użyta w procesach przeciw sędziemu i prokuratorowi, bowiem materiał został uzyskany nielegalnie. Brazylijskie prawo wyklucza użycie go w oskarżeniu, ale w obronie, owszem, może być używany – i być może sprawi, że Bolsonaro będzie oglądał w tv nie tylko Greenwalda ale za jakiś czas i Lulę.
Aha, Greenwald mówi, że ma dużo więcej do opublikowania.
Kwestia zakazu dowodowego „owocu zatrutego drzewa” zapewne dotyczy tylko oskarżenia w procesach karnych (nie wiem, nie mam pojęcia o brazylijskiej procedurze, ale taki jest zakres jednego z krążących po świecie pomysłów, szerszy jest chyba niespotykany)
To oznacza, że po pierwsze obrona może go użyć, czyli na dziś jest podstawa do wznowienia postępowania i przedstawienia nowych dowodów.
Drugie: wszelkiego rodzaju sprawy cywilne, w tym odszkodowanie za odsiadkę i za utracone dochody (czemu nie, będzie śmiesznie jak Moro i sp. będą płacić pensję prezydencką Luli)
Trzecie: sprawy dyscyplinarne. Całe towarzystwo się kwalifikuje na zakaz wykonywania zawodu/usunięcie z urzędu/zakaz sprawowania funkcji publicznych, też nie wiem jaki jest tego zakres w Brazylii.