Ta lista zastępuje mi owe zabawne kwadraciki, w których przez decyzję ankieterów lokuje się ludzi na osi prawicowych – lewicowych lub liberalnych – twardorękich lub progejnych – zaklasztornych albo ascetów – konsumistów. Postaram się być sympatyczny i gdyby ktoś z grona komentatorów chciał opowiedzieć o własnych wyborach, zniosę to spokojnie o ile nie pojawią się tam jacyś fanatycy polityczni czy religijni. Albo Bogusław Bagsik, choć (jak wiadomo) był bardzo ceniony przez Kisiela.
Wyznam: był w tym tuzinie Ignacy Paderewski ale moja domowa waga mówi: jeśli w reszcie wieku Polska nie podtrzyma swej wartości, by być cennym odnośnikiem dla świata, to i wysiłki dla jej wskrzeszenia też spadną w cenie. Dlatego przez ostrożność zastąpiłem go kimś innym, ze świata nauk. I nie będę spowiadał się czemu tu nie ma Czesława Miłosza.
Kazimierz Funk
Leopold Hirszfeld
Jan Karski
Benoit Mandelbrot
Krzysztof Penderecki
Marian Rejewski
Maria Skłodowska-Curie
Wisława Szymborska
Alfred Tarski
Stanisław Ulam
Lech Wałęsa
Anna Wierzbicka
Jan Karski
Krzysztof Penderecki
Marian Rejewski
Maria Skłodowska-Curie
Wisława Szymborska
Lech Wałęsa
Anna Wierzbicka
Gdybyśmy zastąpili Szymborską Lemem to byłby remis i symetria.
Z Lemem mam dwa kłopoty.Po pierwsze x-owcy mówili, że na y on się znał imponująco, lecz na x mniej (za x i y proszę wstawiać matematykę i fizykę, wymiennie). A po drugie, zrobił się taki tłok w krainach sf, fantasy, baśni, że kogo tam za jakiś czas zdołają wygrzebać?
Oczywiście szanuję zdanie moich mistrzów, że Wielcy byli tam trzej: Verne (technika), Wells (socjologia) i Lem (filozofia), ale czy przebije się on zawsze na wierzch?
Dość straszny pomysł, ale może to tylko moje obrzydzenie do ważenia ludzi i robienia list debeściaków.
Tak czy owak nie myśląc długo usunąłbym Wałęsę i dorzucił Koprowskiego.
Jan Czochralski, Bohdan Paczyński
Najlepsi z najlepszych najlepsi? Odpadam.
@haneczka: nie tak to widzę. Jak dobrze i długo pomyśleć (najlepiej w różnorodnej grupie), to zrobi się lista z setką a może z setkami. I wybór swojego tuzina jest pewnym wyznaniem wiary i wynikiem cząstkowego oglądu świata.
Rozumiem wobec tego, że umieszczenie Wałęsy na liście to był test przesiewowy na obecność kaczystów?
W zasadzie to w rosyjskich bajkach pojawia się Waśka-durak, który upokarza rycerzy i możnych i zwycięża. W naszych bohater powinien paść martwy, nadludzkim wysiłkiem przytulając krzyż do otwartego serca. Że miał wartościowych ludzi u boku, którzy mu podpowiadali co należy robić? No tak, a Churchill ich nie miał? Że po największych osiągnięciach miał serię głupawek? Ale jak mało istotne są one w porównaniu z tym, co zrobił. Parę razy oglądałem jego debatę z Alfredem Miodowiczem, parę razy widziałem jak Kongres USA bije brawa po jego pierwszych słowach (wiem, napisano mu świetny tekst – no i co z tego?). To przetrwa i pozostanie symbolem godności i mądrości polskiego robotnika.
Jest jeszcze pewien element (jak wydaje się) nie dość podnoszony w ocenach jego działań. On jako ojciec gdy ubecja go prześladowała.
Nawet przy braku wyobraźni można sobie przedstawić, że naciski i szantaże na ojca małych dzieci mają dużo brutalniejszy efekt niż kierowane ku ludziom ze słabymi rodzinnymi powiązaniami. Nie wyrzekł się rodziny „dla sprawy”, nie zrezygnował z działań dla fizycznego przetwania rodziny.
Nawiasem, był tutaj, jako kandydat do listy, Józef Piłsudski. Cóż, podobnie jak pewien dzisiejszy niewymienialny gość, przebojowo dotarł do władzy – po prawdzie, to wywalczył wolność dla narodu wbrew woli tego narodu – ale gdy już był u szczytu, okazał się całkiem bezradny. Jakie to polskie, umieć walczyć, ale z przemyśleniem do czego się dąży mieć spore kłopoty.
„ale nie było w ich działaniach rewersu, który mógł podważyć wartość całości”
Wałęsa od początku był podszyty rewersem, a po 89 – przeżarty (ale dobrze, że nie wymieniłeś Wojtyły).
Co do Lema, spotkałem się z opinią (i ją podzielam), że na każdego/każdą z polskich pisarzy 2 połowy XX wieku znajdziemy jego/jej odpowiednik zbliżonej klasy u innych narodów (więc Szymborska, oczywiście; rozszerzając zakres, Penderecki takoż). Na Lema – brak.
@nameste:
Nie wiem czym się mierzy znaczenie człowieka, nawet nie wiem czy możliwe jest sformułowanie jasnych i (co ważnejsze) powszechnie podzielanych kryteriów. Chyba nie. Nie do końca zrozumiałem dlaczego Andsol zawałęsił i jakie intencje mu przyświecały. Tyle, że jest to jego subiektywna i jak najbardziej osobista lista i w związku z tym może wsadzić Wittgensteina oraz Chaplina do jedenego koszyczka i nie ma się co krzywić. W końcu nikt nie jest do noszenia koszyczka zobowiązany.
Z drugie strony zrobiłem sobie podobny eksperyment i ze zdziwieniem zauważyłem że nie ma takiej jednostki w historii ludzkości ,do której nie możnaby się przystosunkować skutecznie. Jak się tylko zechce. Nawet Bertrand Russel dłubał w nosie i miewał poobgryzane paznokcie, również u rąk. Sam fakt zaistnienia idola jest zaproszeniem do dekonstrukcji.
@telemach:
Och, Russel miał b. nieświeży oddech (dopiero narzeczona zmobiizowała go itd.). Niemniej, Andsolowy „rewers” rozumiem mniej małostkowo, czyli ograniczając zakres przystosunkowania się do obszaru zadanego przez awers. I w tym sensie krzywię się wewnątrz Andsolowych kategorii raczej niż z prywatnej idiosynkrazji.
Porównania nie są łatwe. Środowisko Gandhiego było wykształcone, on sam został wysłany na studia do Londynu, miał wczesne kontakty z wybitnymi osobistościami z UK. Wałęsa docierał do poglądów w walce. Zdołał stać się symbolem wyzwolenia od Ciemnej Potęgi – gdyby tylko dla Polaków, musiałbym głębiej zastanowić się czy utrzymać go w takiej selekcji. Ale stał się światowym wzorem i sądzę, że nadal nim będzie pod koniec wieku. A że im bliżej niego tym więcej niechęci? Cóż, Polacy mu nie zapomną różnych rzeczy, których nie znam i nie muszę znać, a zapomną to, czym się odznaczył.
Co do Szymborskiej… Tak, geniusz językowy i zdolność do świeżego myślenia to cechy nieźle rozsiane po całym świecie, ale na murach São Paulo widziałem cytaty z wierszy Mario Quintana i Wisławy Szymborskiej. I całkiem często w prozie anglosaskiej napotykam cytaty jej poezji.
@andsol:
Zdecydowanie złudzenie. Jest tak, że mój stosunek do Lecha Bolesława W. jest całkowicie spokojny i neutralny. Nie przeszkadza mi ani jego przerażająca bufonowatość, ani sarmacko-plebejskie (czyli obce mi) poczucie humoru, ani homofobia wynikająca bardziej z wpływu środowiska i braku okazji do refleksji niż z nikczemności. Wybaczam mu proklerykalizm, braki w wykształceniu, i (nieuniknione w przypadku pałowanego robotnika w 1970) kontakty pobieżne z rozmaitymi służbami.
Godna podziwu była i jest jego odwaga cywilna, upór i umiejętność samokształcenia (tak, tak).. Na ile wydarzenia i przemiany były rezultatem jego świadomych wyborów, a na ile fala go poniosła. – to zupełnie inna sprawa.
Pretensje do Wałęsy mam jedynie o to, że nie był Havlem.
Jak on mi mógł to zrobić.