– Miałem taki zamiar – potwierdził pan Xi – ale muszę zostawić to na potem, wkrótce będę musiał wybrać się znowu na prezydenta, a to sporo roboty.
– A co z opozycją? – spytał pan Erdoğan.
– Mieliśmy jedną – przyznał pan Xi – ale posadziliśmy ją w ziemi, po szyję. Blisko mrowiska.
– Aha – mruknął z cieniem dezaprobaty pan Erdoğan. – W naszej kulturze, z powodów religijnych, ważne jest, by rodzina dostała zwłoki w dobrym stanie. U nas dusi się opozycję jedwabnym szalem.
– U nas jest całkiem inaczej – westchnął Władimir Władimirowicz. – Nasze europejskie obyczaje obligują. Trzeba znosić opozycję, jeśli panowie mnie dobrze rozumieją. Nawiasem, co podać panom, herbatę czy Coca-Colę?
– Nie, dziękuję – pospiesznie odmówił pan Xi. – Już jestem dobrze napity.
– I ja też, i ja też – przyłączył się do zapewnień pan Erdoğan.
Taa, pojęcie „tea time” po przetłumaczeniu na rosyjski nabiera nieco złowieszczego charakteru…
Ludzie wchodzą na karty historii w sposób mniej lub więcej trwały choć niekoniecznie zaszczytny.
A burzenie ładu zdaje się być posłuszne prawom tworzenia ładu.
Kto za 50 lat będzie pamiętał nazwisko Nawalnego?
A co to są „karty historii”?
I czy mówiąc o „ładzie” chodzi Ci o rosyjską kleptokrację?
Streszczenie dziejów ograniczone do określonej ilości stron:
– gdy chodzi o rodzaj nośnika informacji,
lub
– gdy chodzi o ilość przyswajanych przez czytelnika danych.
Czy rosyjska kleptokracja wyznaje zasadę, że lepiej zginąć z mieczem w ręku aniżeli od miecza?