I jak człowiek wybierał się tam? Może l’officiel des spectacles podawał tytuły i godziny? Zasada działania była prosta: każdy film pojawiał się jeden jedyny raz. Więc nie można było liczyć na życzliwe czy nieżyczliwe recenzje. Warto było. Tak, to był jeszcze świat przed nastaniem Internetu.
Od niedawna zagarnął mnie Netflix. Można w nim znaleźć nie mniej cennych filmów niż w owym paryskim kinie, ale trzeba natrudzić się sporo, by przebrnąć przez zalew niemądrze (lub nierzetalnie) (albo jedno i drugie) wyglądających zachęt. Wybór ułatwiają zdjęcia: gdy pojawiają się kałasznik z bazuką albo dwie gołe panie, nie ma potrzeby czytać recenzji. Ale na ogół nie jest tak łatwo. Na szczęście nie każdy z ośmiu filmów codziennie produkowanych w Indiach (czy czterech w Nigerii) dociera do tej platformy. Mimo tego, to sporo roboty przed wkliknęciem się w film.
Całkiem antropologicznych filmów widzę niewiele, ale jeśli jest uczciwie zrobiony, czegoś się człowiek o świecie nauczy. I teraz chcę podać krótką listę oglądniętych ostatnio filmów z Indii – choć nie mam pewności czy i w Polsce Netflix je oferuje.
Czteroczęściowa seria „Córki przeznaczenia” (Daughters of Destiny: The Journey of Shanti Bhavan) jest prawie dokumentalny. Zrobić na 100% dokumentalny jest trudno, część bohaterów stanie się aktorami i wybór tego, o czym się nie powie to część reżyserii, ale choć mógłbym tego i owego się uczepić, nie zrobię tego. 2017.
Pozostałe są w zasadzie „fabularne” (cokolwiek by to miało znaczyć).
„Padman”. 2018. (Spoiler: nie widać krwi, ale to o podpaskach higienicznych).
„Dhobi Ghat (Mumbai Diaries)”. 2010.
„Mumbai Meri Jaan”. 2008.
„I am Kalam”. 2010.
„Pagglait”. 2021.
Podanie tytułu filmu w tej liście jest recenzjopodobne.
„I teraz chcę podać krótką listę oglądniętych ostatnio filmów z Indii – choć nie mam pewności czy i w Polsce Netflix je oferuje.”
Przynajmniej kilka z nich oferuje. Ale w dzisiejszych czasach dostępność definiowana jest bardziej parametrami VPN-a.
„Podanie tytułu filmu w tej liście jest recenzjopodobne.”
Recenzjopodobność potwierdza IMDB. Np. Mumbai Meri Jaam ocena 7.7 (miejsce 206 na „Top Rated Indian Movies”), I am Kalam ocena 8.0, Pagglait 7.0. Te ich oceny nie zawsze przekładają się na jakość, ale generalnie jak coś ma więcej niż 6.5, można oglądac bez specjalnego ryzyka. Tu jest sporo wyżej.
„gdy pojawiają się kałasznik z bazuką albo dwie gołe panie, nie ma potrzeby czytać recenzji.”
Nowiesz!
Dwie panie?
W ten sposób można zdyskwalifikować wiele istotnych i wartościowych, ba wiekopomnych dzieł.
https://queerintheworld.com/best-lesbian-love-movies/
telemachu, jedzie sobie pewien pan samochodem; noc, pusta szosa a on głodny. I z daleka widzi barwny neon z parówką. Zatrzymuje się, wchodzi do środka i pyta siedzącą na kanapie panią: „czy mogę kupić dwa hotdogi i coca-colę?”
Na to ona: „proszę pana, to nie bar a dom publiczny!”
Zdumiony gość jąka się: „to bardzo przepraszam, ale ta reklama z neonu….”
„A co by pan chciał, żebym miała na neonie?”
To dla tych co sie zastanawiają dlaczego np sklepy budowlane wolą umieścić kuso odzianą panią na reklamie zamiast choćby betoniarki.