W matematycznej gwarze „trywialny” znaczy: prosty, szablonowy, oczywisty. Kiedyś kształcone w martwych językach źródło wyjaśniło mi, że to ze starożytności, bo tri to trzy, via to droga, a drogi najczęściej nie spotykały się (jak to mają dziś w zwyczaju) krzyżując się, co na upartego jest złączem czterech kierunków, lecz trójkami. Czyli trywialny był taki wszystkim znany układ drogowy.
Zapewne nie tylko w Rzymie, skoro Salley Vickers używa zwrotu „Gdzie trzy drogi się spotykają” jako tytułu swej (piątej, z roku 2007) książki mówiąc o pewnym szczególnym miejscu w Grecji. Opisując je zauważa: „zależnie od twego punktu widzenia, mogło to być miejsce zbieżności lub rozbieżności”.
I ta pozornie oczywista uwaga pokrywa słowo „trywialny” mistyczną mgiełką.
Wyjątkowo pokręcone te trzy drogi. Nietrywialne.
Etymologia idiopatyczna.
Cóż, podejrzewam, że wielu takich, co na robienie poezji nie mają odwagi, biorą się za twórczość etymologiczną. Ale kochajcie wróbelka dziewczęta.
Ty mnie nie kochasz. Ja to wiem.
I stąd mój smutek wynika.
Podobno już innego masz,
jakoby pułkownika.
Jakież to trywialne…