I trzeba się przygotować, że nie będzie się mile widziany.
Ale to nie znaczy, że widma mają lepiej. Nie są niemile widziane, ale bez wzajemnych kontaktów. Przenikają się wzajemnie i niczego sobie nie potrafią przekazać.
Przykre bywa spotkanie z dawnymi znajomymi, do których nie dotarły wieści o naszym losie. Trzeba przygotować się na usłyszenie „stary, kopa lat! Ty nic a nic się nie zmieniłeś!”
Łatwiej już wytrzymać żartownisiów zagadujących „ależ ty wyglądasz, jakbyś wstał z grobu”.
Po prawdzie, na miejscu jest to niemiłe porzekadło o leżącym psie. Bo wstać da się, choć wymaga to wiele kasy, zabiegów i dokumentów, ale wrócić nie ma dokąd. Stary lokal jest szybko przekazany komuś innemu.
A człowiek zostaje w szarej strefie cienia, bo nowego PESEL-a nie dostanie, stary nie działa i trzeba radzić sobie alternatywnie.
Prawdziwe wsparcie ma się u podobnych sobie. Mówimy o sobie „symetryści”, bo niekiedy zaczynamy mówić „ale z drugiej strony” i tu urywamy, bo wiemy, że o drugiej stronie nie ma co strzępić języka.
A największy problem to obawa przed śmiercią. Wprawdzie kiedyś poetka zadekretowała „nic dwa razy się nie zdarza” i do pewnego stopnia miała rację, ale owo „nic” to przesada.
Zdarza się, ale bardzo rzadko, bo to przynosi wiele problemów. Dlatego nie wierzymy w pierwszeństwo pieszych na pasach i bardzo dbamy o zdrowie.
Na ogół jesteśmy wegetarianami.