Tak daleko, w latach i kilometrach, ale dla map google’a to nie problem. Chcę zobaczyć miejsce, gdzie mieszkałem przez prawie całe moje dzieciństwo – ul. Rodziewiczówny na Niebuszewie w Szczecinie – i po paru kliknięciach mam ją. I one są! Dużo większe niż kiedyś, no ale czemu niby miałyby zatrzymać się w czasie; dawały tyle owoców, że dzieci z okolicy nie musiały o nie walczyć, drzewa od rajskich jabłek.
Oczywiście i inne uroki miejsca nie zostały zapomniane. Duży trawnik (że też kolejne władze miejskie go nie zniszczyły… Prawdziwy cud). Bardzo rozsądnie zaplanowane mieszkania (dla niemieckiego proletariusza) z balkonami i wannami, za domami inne podwórko, miejsce zabaw, np. wrzucania znalezionych kul do ogniska. Ale najlepiej utrzymały się w pamięci te rajskie jabłka.
No i nadszedł czas, by dowiedzieć się – a znajdzie się tu chyba ktoś znający drzewa i ich owoce – czym też my się wtedy zajadaliśmy? Z pewnością nie było to trujące, ale czy uznane oficjalnie za jadalne owoce przez miejscowe ludy?