Postanowił wstąpić do instytucji zacnej i sławnej. Znajomy zapewnił lakonicznie: „u nich się da żyć”.
Wkrótce się dowiedział, że źle pojął ortografię wypowiedzi, ale wtedy było za późno.
Wkrótce się dowiedział, że źle pojął ortografię wypowiedzi, ale wtedy było za późno.
cudeńko.
M.in. dlatego lepiej mieć na piśmie.
Jednakowoż nieporozumienie ma korzenie nie tylko w ortografii lecz również w gramatyce. Za „da” w tym konkretnym wypadku powinien podążać dopełniacz.
No dobrze, ale kto tu jest (przepraszam za wyrażenie) dopełniaczem? I co to znaczy „powinien”?
Nie wiem kto powinien. Czasy, gdy jeszcze wiedziałem kto powinien, a kto nie bezpowrotnie minęły. Uznajmy zatem, że wygrzebałem z zakamarków ppamięci.
No bo – o ile pamiętam piękny polski język (kogo? co?) to uzus był taki, że mawiało się „dawać pewnej części ciała”, czyli kogo? czego?.
Pewna część jest przeto nie tyle dopełniaczem, co w dopełniaczu.
Możliwe jednak, że istnieją regionalizmy i cała dyskusja od początku nie ma sensu. I że na przykład na kielecczyźnie daje się ciało (kogo, co), podczas gdy w Polsce zachodniej ciała się daje. Czyli kogo, prawda, czego.
Pamiętam, bo na murze przebiegającym wzdłuż drogi którą jako dziecię udawałem się do szkoły widniał napis, który ten mur zdobił. Napis brzmiał_
„PARTIA CAŁA DAŁA CIAŁA”.
Wykonany został białą farbą na ceglanym murze. Potem napis wielokrotnie zamalowywano farbą czarną, czerwoną i brązową co bynajmniej nie przyczyniało się do jego zniknięcia.
A potem albo mur rozebrano, albo zmieniłem szkołę, a może nawet miasto. Kto wie?