W niedawnych czasach uznał też że dwie ojczyzny są lepsze niż jedna a jeszcze lepsze od nich są trzy. Więc ten kapitan brazylijskiej armii ostatnio starał się o włoskie obywatelstwo dla swoich synów, a on sam, po prowadzeniu Brazylii przez turbulencje, w które wprowadził ją z trudem, odpoczywa teraz w USA. Ta nowa ojczyzna bliższa mu była za czasów Trumpa, ale nie jest źle, bo każdy może tam kupić tyle broni ile mu się zmieści w mieszkanku.
Nastawienie do siły trochę mu się zmieniło od roku 2017 gdy na pytanie dziennikarzy jaka jest jego specjalność w wojsku oznajmił, że jego specjalność to zabijanie. W tym tygodniu okazało się, że ceni on bardzo siłę demokracji i że jest (zgodnie z lematem Republiki) za Porządkiem i Postępem, odmiennie od innych, których nazywa lewicą czyli komunistami, a których jego zdaniem charakteryzuje atakowanie instytucji państwowych i nienawiść do postępu, szczególnie postępu gospodarki rolnej w Amazonii.
2. Autobusy, które przywiozły w zeszłą niedzielę do Brasílii wycieczkowiczów ubranych we flagi narodowe, podziwiających wnętrza budynków Trzech Władz, działały samoistnie. Nie było żadnej Głowy wycieczkami zarządzającej. Zasadnym jest podejrzenie, że była jakaś Dupa, skoro nie zadbano o wyżywienie tych grup w następnych dniach, które spędzą w aresztach.
Po radosnej wizycie w Stolicy autobusy starały się po cichutku odjeżdżać w swoje strony, ale one w leśne ścieżki się nie wpakują, a na szosach szybko je wyławiały policyjne radiowozy i prowadziły je z powrotem.
3. Biedni ci policjanci, którzy musieli porozdzielać ponad 1500 aresztowanych osób po okolicznych aresztach a teraz muszą starannie przesłuchać każdą i każdego. Tyle roboty. A zatrzymani są tacy smutni, bo nie wzięli ze sobą majteczek i skarpetek na parę dni, wszystko miało się skończyć szybko i radośnie.
4. W kraju trwają manifestacje domagające się, by uczestnikom wycieczek nie dano żadnej amnestii – ale to jest bardzo przedwczesne. Najpierw muszą być rozprawy i wyroki, a to potrwa. Oj, potrwa.
5. A te obozowiska z wielu miejsc, w sąsiedztwie koszar, w których pokojowy lud domagał się, by ci z koszar wyszli i objęli władzę… Teraz obozowiska są demontowane w trymiga, bo są obawy, że ci z koszar w istocie wyjdą i pomogą demontować technikami, które są dla nich właściwe.
Być może te biwaki będą znowu montowane w roku 2026, by pomóc Luli ubiegać się o kolejny mandat prezydencki.
wygląda na bolesną turystyczną pomyłkę
nie śledziłem jakie były losy wycieczkowiczów od Trumpa, ale chyba w obu przypadkach głowa zamieniła się w dupę jak tylko pojawiły się pierwsze problemy
ojczyzn wielość
Great minds think alike. Wielki brytyjski mąż opatrznościowy, Nigel Farage, który żadnego kłamstwa i żadnej manipulacji się nie brzydził aby tylko wyprowadzić dumnych synów Albionu z lewackiej unii brukselskiej (a wcześniej przez lat z okładem dwadzieścia próbował ową unię zbankrutować pobierając wynagrodzenie z tytułu bycia eurodeputowanym), następnego dnia po ogłoszeniu wyników referendum udał się do ambasady Bundesrepubliki aby uzyskać niemieckie obywatelstwo dla swoich dzieci (tych drugich, bo – jak to zwykle u konserwatystów bywa – są jeszcze pierwsze, a i na trzecie jest szansa) oraz siebie (czemu na początku żwawo zaprzeczał, potem już tylko zaprzeczał, a teraz jedynie unika odpowiedzi na to pytanie).
Zresztą co my będziemy tak daleko sięgać: prezydent Mościcki który, zgodnie z wydanym przez siebie orędziem (Z przejściowego potopu ochronić musimy uosobienie Rzeczypospolitej) przejechał 17 września most na Czeremoszu, a potem szybko przypomniał sobie, że ma również obywatelstwo szwajcarskie, o którym wcześniej zapomniał (Ustawa z dnia 20 stycznia 1920 r. o obywatelstwie Państwa Polskiego, art. 1: Obywatel polski nie może być jednocześnie obywatelem państwa innego). Więc posługując się cudownie odnalezionym na dnie walizki paszportem szwajcarskim przejechał do Fryburga. A wcześniej jednak zdecydował, że „uosabiać Rzeczypospolitą” już nie będzie.
Ach, nieocenione są takie magiczne walizki.