O u i o w

Prolegomena Dużo by gadać choć mało pisać. Pisać mało gdy nie ma grantu. W gruncie rzeczy polski bywa krótki. Jak będzie grant, esej będzie długi. To jasne, że da się nie tylko o u i o w. Można też o z a k też nie pies, choć ma smycz z apostrofu. Samo e (jak: „e… Czytaj dalej O u i o w

To już Boże Narodzenie

Jutro, 29 listopada, obchodzimy 17. urodziny Latającego Potwora Spaghetti. Nie należy zostawiać zakupów (oryginalnego spaghetti i piwa) na ostatnią chwilę, dobrze jest zadbać o to dzisiaj. Młody Bóg jest jednym z nielicznych nieuwikłanych w seksualne skandale. Nie ma też podejrzeń, by był przekupny czy mściwy. Nigdy nie wdał się w błogosławienie żołnierzy, armat czy polityków.… Czytaj dalej To już Boże Narodzenie

Gdy droga jest celem

Lubiłem wypady do tego miasta. Zaproszenia były częste, mój student został tam kimś ważnym w uniwersyteckiej administracji i pomagałem wprowadzać pomysły, które w bardziej okrzepłym ośrodku tradycja by nakazała odrzucać bez namysłu. A tam ludzie byli jakby bardziej otwarci, ciekawi świata i równie chętnie słuchali jak i opowiadali. Ponadto było cieplej niż u mnie, inaczej… Czytaj dalej Gdy droga jest celem

Linux, zamiast indeksów

Tak, pisanie o komendach linuksowych nie ma sensu, bo jest masa materiałów w Sieci. Ale gdy przed laty poradziłem sobie z konwersją pliku pdf do tekstowego tak, żeby pojawiły się polskie diakrytyki („ogonki” i ich krewni), bo okazało się, że właściwie napisana komenda to pdftotext -enc Latin2 plik.pdf poinformowanie o tym innych przyniosło blogowi sporą… Czytaj dalej Linux, zamiast indeksów

Prawie bez różnicy

W książce „Conscientious Objections” (wydanej w roku 1988) Neil Postman zauważa: Obecnie prawie 90 milionów Amerykanów ogląda telewizję każdego wieczoru w godzinach największej oglądalności. „Oglądać telewizję„ to coś zupełnie innego niż „oglądać jakiś program telewizyjny”. Ten ostatni zwrot mówi o wyborze, a poprzedni o nałogu.

Trudny zawód u sąsiada

Oj, niedobre to czasy, by być rosyjskim generałem. Wyjaśnię tę refleksję streszczając to, co pisze Raymond Cartier w „Drugiej Wojnie Światowej”, w rozdziale XIV. Chyba trzeba zacząć od grudnia 1941 gdy hrabia generał (a może generał hrabia, tak czy inaczej wyjątkowo paskudny typ) Hans Emil von Sponeck nakazuje dowodzonej dywizji wycofanie się, by uniknąć okrążenia… Czytaj dalej Trudny zawód u sąsiada