W szpitalu São Sebastião w Rio de Janeiro (ówczesnej stolicy federacji) liczba chorych na ospę była bliska 1800 i lekarz Oswaldo Cruz zdołał przekonać rząd, by wysłano do parlamentu projekt prawa o obowiązkowym szczepieniu. Po paru miesiącach projekt staje się prawem i bez poświadczenia o szczepieniu stawało się niemożliwe podpisanie umowy o pracę, zapisywanie do szkół, wydawanie aktu ślubu, zezwolenia na podróże itp.
Ówczesną szczepionkę otrzymywano z zarażonej krowy. Krowa po łacinie to vacca, po portugalsku vaca (skąd „vacina”, szczepionka) i zaczęły się protesty, że chcą ludzi avacalhar („ukrowić”, czyli coś jakby „ześwinić”) – pomimo tego, że liczba zmarłych na ospę w samej stolicy dochodziła do 3500.
Podteksty polityczne, grubiańskie przeprowadzenie projektu, napięcia spowodowane innymi przyczynami sprawiły, że założona 5 listopada Liga Przeciw Obowiązkowemu Szczepieniu zyskała ludowe poparcie i po 10 dniach i paru dniach gwałtownych zajść rząd wyprowadził na ulice wojsko i zwyciężył, ale kosztem 110 rannych i 30 zabitych. No i prawie 1000 aresztów.
A cztery lata później, gdy pojawiła się kolejna i gwałtowna fala zakażeń ospą, lud z własnej inicjatywy, chętnie i szybko gonił po szczepionki.
Czyżbyśmy musieli czekać jeszcze trzy lata, aby lud doszedł do rozumu?
Poddanie sie szczepieniu nie gwarantuje zdrowia, tak jak nie poddanie się mu nie oznacza choroby. A z tymi statystykami to sami wiecie jak jest – jak się wszystkim poprawi to tak jakby się nikomu nie poprawiło.
Umycie rąk po wizycie w toalecie też niczego nie gwarantuje.
Nie gwarantuje. Ale gdyby się okazało że nigdy nie myłeś i wszystko było ok a po umyciu nagle zgubiłeś zegarek…
@nightwatch77:
to jest piękny w swojej prostocie komentarz.
@kwik: zasadniczo tak. Chyba że jesteś Prokutarorem Judei.. Wtedy konsekwencje mogą być krśtkotrwale poważne, a dalekosiężnie nieobliczalne.