– Ale pewien nieistniejący kot miał dużo większy wpływ na świat. Nie jest całkiem jasne kim był jego twórca. Mówiono o nim Syryjczyk, ale jego znajomość form literackich wskazuje na pochodzenie – a może tylko na wykształcenie – greckie. Musiał być zamożny, sądząc ze wspominanych w jego opowieściach imion gości. To dawało mu chyba pewną miarę ochrony za zbyt ostry język i niecodzienne pomysły, ale mimo tego w opowiadanych przez niego pełnych fantazji historyjkach nie odważał się mówić „widziałem, słyszałem”. Przypisywał wszystko rozmowom ze swoim kotem. Była tam mieszanka, coś jakby połączyć to, co mówili baron von Münchhausen i Jean-Jacques Rousseau. Poważne rozważania przeplatane opowieściami o ściąganiu ryb ludziom z kuchni. Słuchaczy to bawiło, a przełożeni szpiegów zapewne uznawali, że ciąganie po sądach za opowieści kota będzie zbyt dużym krokiem w kierunku śmieszności. No i uchodziło to Syryjczykowi na sucho, choć wiele było tam gorzkich słów o władzach okupacyjnych, o korupcji, o niechybnej karze za nią.
– Czy ktoś to spisywał?
– Tak, oczywiście, ale w kolejnych zapisach widoczny jest proces uszlachetniania opowiadającego. Zapominane są coraz częściej jego psikusy i wybryki, zapomina się, że Syryjczyk poprzedza wszystko wstępem „jak mój kot mówi” i opowieści ewoluują w stronę poważnej literatury.
– Zabawne, że nigdy nie słyszałem o tym kocie.
– Słyszałeś, i to nie raz.
– Niemożliwe, przecież bym to zapamiętał!
– Wręcz odwrotnie – uśmiechnął się mój rozmówca. – To niemożliwe, żebyś nigdy nie słyszał. – Wytrzymał przez parę chwil moje pytające spojrzenie i wreszcie dodał litościwie: – miał na imię Jezus.
Ciekaw jestem wymiany myśli pod tym postem.
A mnie ciekawi kurs ewentualnej wymiany…
Zasada Kopernika w praktyce:
Włamywacz ostrożnie zamknął za sobą drzwi, czujnie nadsłuchując rozglądał się po ciemnym pokoju. Już miał zaświecić miniaturową latarkę, gdy zmroził go chrapliwy głos:
– Jezus patrzy na ciebie z tyłu…
Zamarł, powolutku rozejrzał się – nikogo nie widać, żadnego ruchu… Ostrożnie wysunął nogę do przodu…
– Jezus widzi twoje uczynki…
– Kto tu jest? Kto to mówi? – nie zapanował nad zdenerwowaniem. Chrapliwy głos odpowiedział spokojnie:
– Mojżesz powiada: Jezus obserwuje z tyłu wszystkie twoje uczynki…
Spanikowany włamywacz, widząc, że chowanie się nie ma już sensu, zapalił światło. Na drążku nad telewizorem siedziała nieruchomo wielka papuga.
– Mojżesz cię ostrzegł…
– Cóż za idiota nazwał papugę Mojżeszem!!! – w okrzyku zabrzmiała zarówno wściekłość, jak ulga.
– Ten sam, który nazwał Jezusem swojego rottweilera – odpowiedziała papuga.