Po co to komu?

Jak wiele tysięcy rodaków, spędziłem dziś dwie godziny oglądając film Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”.

Inni wkrótce go oglądną, choć będzie spora grupa tych, co nie oglądną „dla zasady”, czyli z głębokiego przekonania, że wiedzą, co w nim jest, mianowicie niedopuszczalny i nieusprawiedliwiony atak na KRK. Więc nie ma potrzeby streszczać (zresztą, jak streścić na parę linii cierpienia odczuwane przez dziesięciolecia?), komentować (tym zajmie się episkopat) czy przewidywać moralny wstrząs, który nie nastąpi (i o tym za chwilę).

Czemu piszę, powiadamiając świat i kilkadziesiąt zaglądających tu osób, że oglądnąłem film? Dlatego, że chcę zastanowić się „na głośno” komu ten film ma czy może służyć, kogo może poruszyć.

Łatwo zacząć wyliczankę „na nie”. Niczego nie zmieni w postawach czy przekonaniach rządzącej formacji (włączając tu wszelkich dziennikarzy na usługach), bo bez poparcia KRK będą mieli przy wyborach tyle głosów co Razem. A reakcję tej instytucji już znają bez czekania na oficjalne komunikaty.

Znam ją i ja. Nie mam pojęcia jaki jest procentowy rozkład wśród kleru na tych, którzy wierzą w istnienie Boga i tych, którzy są zajęci swoją codziennością, ale mam za oczywiste, że obie grupy są liczne i obie mają silne argumenty, by przedłożyć dobro instytucji ponad wszelkie inne wartości (choć przypuszczalnie motywacje w obu grupach są odmienne). Można marzyć, że i tam pojawi się ichni Gorbaczow, który pomoże temu wszystkiemu rozpaść się, ale w porównaniu z KRK Związek Radziecki był w dziecięcym wieku i nie miał doświadczenia w moralnej konstypacji. A nie chodzi o marzenia, a o realną refleksję co ten film może Krajowi przynieść.

Nie zmieni to nastawienia dużej liczby rodziców, bo to piękny mit, że rodzice mają przede wszystkim na oku dobro swoich dzieci (tu nieuchronne pytanie: przychodzi ksiądz, chce mego syna wywieźć na tydzień na Wyspy Kanaryjskie, a mnie ani przemknie przez głowę pytanie: „a po co mu on?”) – przez wieki było w wykształconych klasach normalne, że „oddaje się” jednego syna Kościołowi, bez myślenia czym to dla niego będzie – i jakaś odmiana tego myślenia pozostała w ludzie. Nawiasem, w GW biegną reportaże o Tajlandii, jak cała wioska może cieszyć się, że dziewczyna pójdzie na prostytutkę w Danii czy gdzieś indziej; różne wioski mają różne radości, ważne, żeby wioska coś z dziecka miała.

Ale jest grupa, która zyska wiele na pojawieniu się tego filmu. Dzieci.

Najpierw drobne wspomnienie jak na koloniach jako dziesięciolatek (oj, strasznie dawno temu to było) słuchałem uświadomionych i wszystko o seksie wiedzących czternastoletnich kolegów – na przykład o tym, że jeden miał sąsiadkę, której mąż zboczeniec wkładał jej w zadek a nie z przodu i ona od tego wkrótce umarła. Wtedy (krytyczne myślenie zaczęło się u mnie gdy przy porodzie nie wystawiałem na świat ani głowy, ani nogi, a pupę, i trzeba było mnie obracać) wydawało mi się to bardzo podejrzane, ale jak dziesięciolatek miał kontestować doświadczonych starszych kolegów?

Dzisiaj słysząc o takiej śmierci dziesięciolatki gromadnie by wybuchały śmiechem, może pytając czy ta żona to wiewiórka – w naszej (zachodniej) kulturze naprawdę strasznie dużo pod tym względem się zmieniło i choć oceny emocjonalne i etyczne mogą przypominać pradawne, to wiedza o świecie seksu wśród dzieci jest prawie taka sama jak w średniowieczu. Kiedyś z powodu jednego rodzinnego łóżka, teraz z powodu prasy, pism i internetu.

Więc dziś dziecko wie co to znaczy gdy ksiądz chce mu robić loda czy łapie za nieopierzoną cipkę, ale może nie wiedzieć, że to łajdak i kanalia. Film z pewnością jest i będzie oglądany przez mnóstwo dzieci i dowiedzą się one, że ten miły pan wichrzący włosy to śmiertelne niebezpieczeństwo, że można i trzeba mu się przeciwstawić. I upowszechnienie tej świadomości wśród dzieci miast i wsi naszego Kraju będzie wielką zaletą filmu Sekielskich.

Konkluzja: to jest film dla dzieci. Ciekaw jestem czy przy tworzeniu go myśleli o tym.

22 myśli na temat “Po co to komu?

  1. Dwie godziny gadających głów i dzieci? Przeceniasz zdolności percepcyjne współczesnych milusińskich, obawiam się…

    Swoją drogą, rozbawiła mnie reakcja wysokich dostojników kościelnych. Bo to mniej więcej tak, jakby w styczniu 45 Adolf Hitler przemówił, że denazyfikacja jest bardzo potrzebna, a sprawców tych wszystkich okropności i zbrodni należy przykładnie ukarać, tak jak to zresztą się już dzieje.

    A film nie jest w ogóle o pedofilii, tylko o strukturach mafijnych.

  2. No tak, oni się bardzo pochylili nad tym. Wkrótce dodadzą, że jest to światowy problem, że film Sekielskich bardzo ubogaca czujność KRK, że teraz będą jeszcze bardziej zdecydowanie wyjaśniać wszystkie sprawy.

    Kto wie czy nie rzucą jakiegoś księdza 90-latka prokuraturze na pożarcie. Lecz oczywiście, dzieci, przyjdźcie do kościoła jeśli chcecie być zbawione.

    Przy okazji, gdzieś mi mignął (i nie zadbałem o zachowanie linki) list pewnej pani psycholog do Wysokich Obcasów – o nauczaniu religii w przedszkolu, że prowadząca zajęcia wyjaśniała dzieciom, że deszcze padają gdy aniołki wyciskają chmurki. Tiaaa…. a gdy dorosną będą robić modły o deszcz.

  3. To jeszcze w sprawie rozbawienia. Jest pewien pan uznawany za „prawicowego myśliciela”, który wsławił się już zamiarem wychowywania swoich dzieci na powstańców (choć powstań aktualnie było brak) i który kierował jedną z większych krajowych szczujni przeciw wszystkiemu, co nie jest białe, polskie i katolickie. Powstawał głównie przeciw satanizmowi i prezerwatywom. Zwalczał w KRK nie pedofilię, a homoseksualność. A teraz, po filmie, ostro zaniepokoił się jako ojciec piątki.

    Zabawne jest, że nie martwi się perspektywą śmierci dzieci jako powstańców, ale reaguje zaalarmowany, że w instytucji, którą intelektualnie jak może, popiera, ktoś by był w stanie wyciągnąć rękę po ich prywatne części.

  4. Film Sekielskich jest wymierzony w polski kościól katolicki. Molestowanie dzieci, to rzecz ohydna ale zawsze indywidualna i ma wymiar ludzki. Nawet wtedy, gdy molestujacym jest ksiądz Metoda zastosowana w filmie nie jest nowa.W 2015 roku podobnych chwytów uzyto w filmie „Spotlight”. To brudna erystyka wykorzystujaca skrajne przypadki (zgoda, godne potepienia) do konstrukcji narzędzi ataku na instytucję kościoła w Polsce.

  5. @Kazimierz Pater: widzę w tym komentarzu serię stwierdzeń (emocjonalnych: ma tam być nie tylko erystyka, ale w dodatku brudna), ale nie widzę argumentów.

    Zachęcam do przemyślenia tej uwagi Michała Babilasa: „A film nie jest w ogóle o pedofilii, tylko o strukturach mafijnych”. Trzeba wielkiego samozaparcia, by w filmie nie widzieć ich dokumentacji.

  6. no nie wiem. jakoś nie mogę znaleźć powodów żeby obejrzeć ten film. Ani nie zmienię poglądów ani nie spodziewam się dowiedzieć czegoś o czym chciałbym wiedzieć, już nie mówiąc o szukaniu piękna czy poszerzaniu horyzontów. Nie czuję sie też na siłach żeby uszczęśliwiać tym filmem innych ani pytać co o nim myślą.Jeszcze nie wiem na co przeznaczę zaoszczędzony w ten sposób czas, może go komuś ofiaruję czy coś w tym rodzaju.

  7. Ja z Babilasem..
    Film pokazuje, jak działa państwo w państwie. Mają za nic prawo państwowe i watykańskie.Owieczki, oczywiście, w najgłębszym poważaniu.

  8. W rozmowie zarejestrowanej w piśmie „Pismo” Ewa Lipska mówi: „Wiara to pogotowie ratunkowe dla wierzących”. Nie sądzę, by jeden film mógł skłonić wiele osób do przyjrzenia się kwalifikacjom fachowców z tego pogotowia. Skoro wisi duży neon „Pogotowie Ratunkowe”, komu przyjdzie do głowy zadawać dziwne pytania.

  9. Film warto obejrzeć choćby po to, żeby mieć o nim własne zdanie.

    Kwik
    Skąd bierzesz przeświadczenie, że zawsze warto mieć własne zdanie?

    I że jest to wartość „sama w sobie”?

    Mam takie wrażenie, że świat, w którym każdy miałby własne zdanie, byłby piekłem. Siedem miliardów indywidualnych poglądów na każdą sprawę i w każdej kwestii. Zgroza.

  10. W dotyczącym filmu wpisie Szymona Hołowni na fb ujrzałem coś, do czego – jak mi się wydaje – mogę dodać parę uwag nie pokrywających się z tym, co inni komentatorzy piszą, ale potem zobaczyłem, że jest tam 2500 komentarzy. Do tej pory. Więc bardzo wątpię czy autor moje uwagi dostrzeże, a gdyby dostrzegł, czy będzie chciał i mógł odpowiedzieć. Dlatego powielę mój wpis tutaj, bo przecież nie jest on częścią prywatnej konwersacji.

    Szymon Hołownia „KK to nie mafia, bo mafia nie prowadzi szpitali, nie ratuje tysięcy ludzi, nie pomaga i nie daje siły milionom.” Po śliskim kroczy Pan gruncie. Nawet komuna prowadziła szpitale, pomagała i dawała siłę milionom. Swoich.

    Nie wiem czy sycylijska mafia prowadzi szpitale, ale siła każdej grupy uznawanej w naszej kulturze za przestępczą polega na tym, że ma duże oparcie społeczne – a ma je, bo coś daje. To są szefowie handlu narkotykami brazylijskiej faweli, partyzanci Boko Haram z Nigerii, owa mafia sycylijska, itp, itd.

    A czy gdyby to była teoretyczna dyskusja, trening językowy w grupie znajomych, czy potrafiłby Pan znaleźć argumenty na to, że KRK działa w podobnych sprawach jak mafia, czyli za wszelką cenę chroni „swoich”? Bo bez takiej zdolności chyba będzie miał trudności z rozumieniem argumentów rozmówców – nie katolików.

  11. telemachu, w Twojej uwadze brzmiącej „Siedem miliardów indywidualnych poglądów na każdą sprawę i w każdej kwestii” czyżbyś podsuwał myśl, że siedem miliardów osób myślących na własne konto dojdzie do siedmiu miliardów różnych poglądów?

  12. Tak, może lepiej „swoje zdanie” niż „własne zdanie”. Tzn. niekoniecznie inne czy specyficzne.
    Prawdziwym koszmarem byłoby siedem miliardów identycznych poglądów na wszystko. Nasza cywilizacja nie uniosłaby wynikającej z tego synchronizacji zachowań.

  13. A tymczasem film opublikowany ok. 50 godzin temu ma juz 7.8 milionów odsłon.

    Niby liczby nic nie robia, ale jednak troche robią, bo polski episkopat i jego hierarchowie przeszli z linii obrony milczeniem na następna pozycje z podrecznika Malego Agitatora i teraz pączkują w prawicowej prasie argumenty typu „Kosciol Katolicki tak dzialal od tysiecy lat, lepiej sie douczcie. Wiadomo tez od tysiecy lat, ze szatan sprowadza na zla drogę”. Slowem – crowd disperse, nothing to see here, nic sie nie stalo.

  14. Nino, a co znaczy jeden film naprzeciw wieczności?

    Kto pamięta jeszcze peerlela ma niezły ubaw jak podobne są mechanizmy wyparcia – co dowodzi nawet bez klikania w pudełko „nie jestem automatem”, że obrońcy KRK to zupełnie zwykli ludzie.

  15. No nic nie znaczy pewnie 🙂

    Aczkolwiek z niejaka zlosliwa satysfakcja obserwuję, jak dziennikarze z mediów mainstremu teraz nieco dostaja piany na pyskach, ze mowi sie i ze „medialnie zaistnial” film, ktorego oni nie zrobili i temat, o ktorym nawet jak pisano, to bez zadawania niewygodnych pytan decydentom KK.

    No nic, trzymam popcorn i paczę, co się dalej będzie dzialo. Od strony socjologicznej ciekawe to wielce.

  16. Bardzo. A wszystko to dzięki paru osobom, które przezwyciężyły wstyd, ból, chęć zapomnienia, obawę przed ośmieszeniem, presję rodzinną czy kościelną – i zdołały uświadomić tysiącom (a może i milionom) rodaków jaka to skala niegodziwości i jak bardzo utaplana w błocie jest kościelna hierarchia.

    To są prawdziwi bohaterowie i choć nie będą mieli pomników i orderów, pokazują jak ofiara może zamienić się w godnego szacunku i wdzięczności obywatela, zmuszającego wszystkich politycznych graczy do podjęcia prawdziwych społecznych problemów.

Dodaj komentarz