Do pograniczników

Parę lat temu oznajmiono, że do naszych drzwi stukają tłumy ciemnoskórych mogących przynieść do Kraju pasożyty. Ludzie tak się tym przejęli, że nie pomyśleli o biciu brawa po tym pokazie gdy pasożyt straszył pasożytami.

Tak wystraszono bohaterskich Polaków inwazją pięciu cudzoziemskich rodzin na każdą z krajowych gmin (a każda z tych rodzin by miała mężczyznę, który by mógł zgwałcić wszystko co w gminie żyje), że na wszelki wypadek w miastach i miasteczkach poczęto bić Czarnych i Ukraińców.

I gdy wreszcie cudzoziemcy pojawili się, wezwano was do ochrony Ojczyzny.

Zdjęcia, filmiki, artykuły pokazują, że zajęliście się tym z nadmiarem energii. Ale brak wam przekonania, że zasługujecie na oklaski, bo na zdjęciach nie widać waszych twarzy, a jedynie tyłki.

Więc parę słów o tym co z tymi tyłkami może się dość szybko stać. Nikt nie lubi myśleć o braniu w kuper, ale warto tym myślom oddać parę chwil.

Myślicie: „a czym tu się przejmować, rząd się nie zmieni, a nawet gdyby przyszedł Tusk, to jedna cholera, też będzie nas potrzebował”, ale może to nie jest takie proste.

W szkołach mogliście słyszeć, że całkiem niedawno był sobie kraj z silnym rządem i porządkiem, coraz lepszą ekonomią i autostradami, miał trwać tysiąclecie, ale gdy minęło 12 lat wszystko się zmieniło i szczęśliwy był kto skończył w więzieniu a nie dużo szybciej.

Wiem, że podobno 35% ludu was popiera, ale tamtych też ich lud popierał, a potem mówił, że nic nie widział, nic nie słyszał i że byli bardzo przeciw.

Wiem też, że sądów się nie boicie, bo sądy i posłowie i ministrowie to wielka zżyta rodzina, ale pomyślcie przez chwilkę: jeśli typek był komuchem a teraz chce komuchów głodzić i sadzać, co mu przeszkodzi zrobić jeszcze jeden obrót i sadzać do ciupy tych, co niedawno chcieli komuchów głodzić i sadzać? Sprawy mogą się komplikować.

Więc – wracając do ochrony swego zaplecza – dobrze jest mieć dobre papiery, one zawsze świetnie pokrywają tyłek; jakiś dokument pokazujący „tak mi kazano i musiałem spełniać rozkazy”. To magiczny paszport do spokoju, a może i do Nieba.

Nie przekonacie kiedyś sędziego, że 5-letnie dziecko wyglądało na terrorystę i dlatego musieliście wywieźć je do lasu za druty kolczaste. Ale gdyby był na piśmie taki rozkaz… Nie było nic na piśmie? To może jakieś nagranie na komórce, szef oddziału wyjaśniający: „wy mi tu k… weźmiecie k… ich…” Strach robić takie nagrania?

Ale siedzieć w ciupie, daleko od żony i dzieci a blisko dziwnych typów i strażników, to nie strach? A takie nagranie może skrócić wyrok a może i zamienić siedzenie na „w zawieszeniu”? Może telefon okaże się waszym przyjacielem?

8 myśli na temat “Do pograniczników

  1. Apelujesz do wyobraźni, a nie do sumienia? Jest to skazane na klęskę, bo ewolucyjnie nasz umysł nie jest zupełnie przystosowany do wyobrażenia sobie „worst case scenario” sztuki, w której obsadzeni jesteśmy w niekorzystnej roli.

    Doskonałym przykładem jest tutaj zatęchła debata na temat kary śmierci. Jej zwolennicy potrafią sobie wyobrazić że przyjdzie łobuz i im zabije najbliższą osobę – w związku z czym domagają się tego, co od zawsze przynosiło pieniądze dentystom i okulistom.
    Tego, że sami mogą się znaleźć w celi śmierci – wyobrazić sobie nie mogą.

  2. Cenny Twój tekst nie zostanie odczytany przez pograniczników, a wielka szkoda, bo może coś by poruszyło sumienia.

  3. mt7, telemach uważa, że to nie do sumienia a do obaw, ale nigdy nie wiadomo jakie ścieżki prowadzą do sumienia.

  4. Obawy budzą sumienie. Wie o tym KK i inne religie.
    Nie bez kozery straszą mękami po śmierci. Skutecznie.

  5. Sumienie jest społeczno-kulturowym konstruktem ulegającym nieustannej transformacji i dopasowaniu do aktualnie obowiązującego i podpatrzeonego u otoczenia zestawu kategorycznych imperatywów.. Sumienie nie jest stałą, jest zmienną w egzystencjalnym równaniu, zmienną wciąż dopasowywaną do aktualnych norm.
    Może dlatego Aztekowie nie mieli specjalnych obiekcji gdy masowo zainteresowali się kardiologią? A Rzymianie niespecjalnie cierpieli na bezsenność gdy dokarmiali zwierzęta chrześcijanami ku uciesze własnej i zadowoleniu dokarmianych?

    Jedno jest pewne: Polacy (jako wspólnota osiadła w granicach) przechodzą obecnie przyspieszony kurs miłosierdzia chrześcijańskiego.. Właśnie trwają zajęcia praktyczne. Prwadopodobnie zwycięży bigos, którego należy bronić za wszelką cenę.

  6. A skoro, telemachu, wspominasz chrześcijan jako pożywienie, budzi się we mnie pytanie dotyczące pytajnika ile. W mieście Rzymie w I wieku żyło zapewne blisko miliona ludzi. Ilu z nich było chrześcijanami? I kto więcej chrześcijan rzucił lwom na pożarcie, Neron czy Sienkiewicz?

  7. Milion mieszkańców? Może się zgadzać. Tyle tylko że rzymska starożytność obejmuje niecałe milenium. Zapewne Sienkiewicz przebił Nerona, ale taki Dioklecjan z dużą dozą prawdopodobieństwa przebił ich obu robiąc z zabijania chrześcijan niezły przemysł rozrywkowy. Dlatego „ile” ma mało sensu jeśli nie sprecyzujemy też kiedy konkretnie.

  8. Tak, w pewnym okresie dokarmianie zwierząt więźniami było (sugerują źródła, choć nie robią tego porównania) tak cenionym widowiskiem jak dziś naparzanie się polityków w tv czy naparzanie się po pyskach w tzw. „sportowych zawodach”. Ale jeśli wyłączyć relacje podobne do sienkiewiczowych, opisy historyków mówią, że na arenę trafiali uznani za przestępców, czyli skazani przez ówczesne sądy za jakieś czyny (a nie za przekonania religijne).

Dodaj komentarz